18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Stara odzywka z dzieciństwa

Ja...........ro • 2012-02-10, 10:20
To nie dowcip, tylko taka mała etymologia starego zwrotu. Może nie każdy wie, ale na pewno każdy pamięta za dzieciaka taką odzywkę:

-Która godzina?
-Wpół do komina!

A teraz znaczenie - jak fajnie być nieświadomym, że jako gówniarz powtarzało się w ten sposób ulubiony żart SSmańców, kiedy obozowicz Oświęcimski pytał o godzinę.

Pa...........an

2012-02-10, 10:39
Właśnie zniszczyłeś mi dzieciństwo. :roll:

BongMan

2012-02-10, 10:45
p*zda rakieta, ch*j kosmonauta! SS-mani mówili po niemiecku a to typowo polskie powiedzonko, oparte na rymie. Godzina - komina. Po niemiecku by nie miało sensu.

Kapral Poproszek

2012-02-10, 10:49
Podchodzi mały Żydek do Hansa i pyta:
- Hans, Hans, nie wiesz gdzie jest moja mama?
Hans naślinił palec podniósł do góry i mówi:
- Przy dobrym wietrze gdzieś koło Poznania.

Pa...........an

2012-02-10, 10:53
BongMan napisał/a:

p*zda rakieta, ch*j kosmonauta! SS-mani mówili po niemiecku a to typowo polskie powiedzonko, oparte na rymie. Godzina - komina. Po niemiecku by nie miało sensu.




Miałoby:

Das godzina
Half komina :-P

Ja...........ro

2012-02-10, 11:10
BongMan napisał/a:

p*zda rakieta, ch*j kosmonauta! SS-mani mówili po niemiecku


Tak, idąc na wojnę na wszelki wypadek najlepiej w ogóle nie zaprzątać sobie łba językiem przeciwników, włącznie z oficerami, porucznikami i generałami psia jego mać. Dodatkowo najlepiej pozostawać w kompletnej nieświadomości i nie zastanawiać się nawet czy więźniowie rozmawiają o pogodzie, płatkach kwiatów, pie**oleniu czy może konspirują ucieczkę, zabójstwo oficera, kontrabandę albo wysadzenie obozu w p*zdu. Bo po co? Jakieś przesłuchanie? A po kiego, mamy przecież Tygrysy... Tak, na pewno SSmani nie znali polskiego. Zaden k***a, bez wyjątku. Że też ciebie nie hycnęło o podłogę k***a benc jak była okazja.

BongMan

2012-02-10, 11:25
@up
W obozach oprócz Polaków byli też Francuzi, Holendrzy, Belgowie, Czesi, Rosjanie i inne nacje. Sugerujesz, że SS-mani w obozach uczyli się wszystkich tych języków żeby podsłuchać czy przypadkiem więźniowie nie próbują uciec? Oni ledwo byli w stanie ustać na nogach a co dopiero uciekać. Poza tym obóz był otoczony drutami pod prądem i co kilkanaście metrów stał uzbrojony strażnik. Językiem używanym w obozach przez SS-manów był niemiecki. Przeczytaj sobie np. "Pięć lat kacetu" Stanisława Grzesiuka, tam to jest dobrze opisane.

Ja...........ro

2012-02-10, 11:38
Ech.. nie twierdzę, że każdy znał wszystko. Poprzedni post to wytknięcie błędu w debilnym rozumowaniu. Językiem dominującym oczywiście był niemiecki, ale tak się składa, że obozy były w Polsce i wielu żołnierzy siłą rzeczy znało polski. W końcu Polska była krajem najechanym jako pierwszy i wypadało, by część żołnierzy każdego szczebla ten język znała. Tak samo, jak w obozach przebywały inne nacje, też często znajdował się żołnierz znający rosyjski, czeski czy francuski. Nie zawsze, acz o to w obozach dbano by w razie czego każdego przesłuchać. Też poczytaj.

agropol

2012-02-11, 03:31
Nie jest to żart niemiecki - obozowicze raczej nie mieli możliwości rozmawiania ze strażnikami. Jest to polski żart, ale powtarzany faktycznie w latach okupacji.
Znanym hasłem, którym też witali nowych więźniów starzy bywalcy auschwitz było: "Arbeit macht frei - durch kremmatorium nummer drei". Mimo wszysctko ludzie ludzie próbowali stworzyć sobie w obozie jakąś namiastkę prawdziwego życia - łącznie z żartami, czy opowiadanymi wieczorami anegdotami, czy nawet plotkami na temat kto z kim się spotyka, a kto z kim tworzy pary - bo i tak bywało.

bloodwar

2012-02-11, 07:30
@Jaczuro - jebnąłeś ch*jowym sucharem i jeszcze próbujesz się bronić - poczytaj sobie trochę o Auschwitz to dowiesz się kogo brano na strażników! Ci ludzie rzadko kiedy mieli IQ wyższe od numeru buta, ledwo posługiwali się ojczystym językiem a co dopiero kilkunastoma językami ludzi z całej Europy, ich jedyną zaletą było to, że byli sadystycznymi sk***iałymi zwierzętami, przeważnie po odsiadkach albo nawet z zawieszonymi karami śmierci. Obraz przystojnego, inteligentnego i oczytanego oficera SS w błyszczących oficerkach brylującego w towarzystwie i szpanującego znajomością języków (w stylu porucznika Hansa Landy z "Ingloroius Basterds") to wymysł holiłudzkich scenarzystów tworzących postać na zasadzie "piękny i pociągający ale okrutny i zły", owszem, może pułkownicy i generałowie SS tak wyglądali, ale tacy ludzie nie katowali na codzień więźniów tylko szlifowali progi Champs-Élysées i bajerowali prostytutki na placu Pigalle, do obozów wysyłano najnizszych rangą i najgorszych z najgorszych jeżeli chodzi o zachowanie i wyniki w szkoleniu

podgor5

2012-02-11, 08:37
tak bo SSmani rozmawiali ze sobą po polsku

niemiec pyta sie niemca po polsku która godzina a ten odpowiada też po polsku wpółdo komina pff

rawpanic

2012-02-11, 10:44
@up

Ty to zrozumiales wszystko...

thrashmut

2012-02-11, 11:16
według amerykanów podczas II Wojny Światowej wszyscy bez wyjątku mówili po angielsku... coś tu nie tak .

Skora2

2012-02-11, 12:06
-powiedz zapałka na zakręcie
-zapałka na zakręcie
-zdejmij gacie i zrób zdjęcie

lub bardziej teraźniejsze:

-co?
-gówno!