Mam chrześnicę, lat 5 (niebawem kończy 6). Jak przystało na pięciolatkę młoda strasznie dużo lubi gadać i o wszystko pytać. Ostatnio zacząłem spotykać się z nową kobietą więc jest to dla niej "nowa ciocia". Pewnego dnia wywiązał się na spacerze między nami taki oto dialog:
M - młoda
J -ja
J: podoba Ci się nowa ciocia ?
M: no może być...
J: a co, wolałaś starą ciocię?
M: właśnie wuja, dlaczego już nie ma starej cioci?
J: po prostu się już nie kochaliśmy i przestaliśmy się spotykać i wuja ma teraz nową ciocię
M: aha, czyli stara umarła tak?
Moje zaskoczenie bezcenne. Potem się od siory dowiedziałem, że młoda ma takie schizy, że jak kogoś bardzo długo nie widuje to stwierdza, że ten ktoś nie żyje...
Ja jebię, uciekam od suchego joemonstera, a on idzie za mną tutaj.
Jak ja cię rozumiem. Jeszcze artykuły na Dżoł ujdą, niektóre są nawet ciekawe, ale jak zaczynam czytać twórczość własną użytkowników to od razu dopada mnie ból zębów. Niby mają motto, że "powaga zabija powoli", ale drugiego takiego zbiorowiska drętwiaków ze świecą szukać na całej planecie. Widać, że nieśmieszne żarty już się u nich nie mieszczą i zaczynają się przelewać do sadola.
Myślałem, że jak się tu coś wstawia to ma to być coś niezwykłego, ale widzę że zwykłe codzienne dialogi też ujdą, to dodam coś od siebie:
Moja ciocia robi remont, konkretnie to wyburza ścianę, z tej ściany zostaje dużo gruzu, więc ciocia zamówiła firmę żeby po ten gruz przyjeżdżała, byłem tam pomagać wyburzać i:
J-Ja, C-Ciocia
J- i co ciocia, gdzie ten cały gruz wyrzucisz?
C- zatrudniłam firmę
J- po ile?
C- (nie pamiętam ile powiedziała)
J- łee, mogłaś wziąć cyganów, za darmo by wywieźli
Ba dum tss...
"Moje zaskoczenie bezcenne" - szukam w słowniku związków wyrazowych ze słowem "bezcenne" i za ch*j nie mogę znaleźć ani bezcennego zaskoczenia, ani bezcennej miny... komuś się coś popie**oliło z modą na wciskanie tego słowa gdziekolwiek tylko się da.
Ja byłem w zeszły tyg u teściów to biegał tam synek szwagra 5 latek. Teściowa w końcu podała obiad. Po dłuższej chwili zauważyłem że małemu Michałowi nie wchodzą buraczki.
J - Ja
M - Michał
J - Michał widzę że buraczki ci nie za bardzo smakują
M - buraczki są ble
J - zjedz bo babci będzie przykro że Ci nie smakuje
M - ale ja nie lubię buraczków
Moje wyj***nie na to bezcenne. Okazało się młody od zawsze ma jakąś wkrętkę że buraczki sa niedobre.
Możesz mi possać pałę teraz, a co do reszty to już nie wspomnę jak Was dupy musza boleć nie podoba się to macie czerwony krzyżyk w prawym górnym narożniku okienka (skierowane do użytkowników windowsa - uprzedzam żeby nie było jeszcze większego bólu dupy).