Pierwsze okrążenie na torze Sepang w Malezji, nagle dochodzi do uślizgu motoru na którym podąża Marco Simoncelli, tracąc kontrole nad rozpędzoną maszyną, wpada pod koła dwóch rozpędzonych za nim motocykli rywali. Oba motocykle przeciwników uderzają w ciało upadającego Simoncelliego. Uderzenie drugiej maszyny (którą prowadził V.Rossi) jest tak silne że aż zrywa kask z głowy poszkodowanego zawodnika co zdarza się naprawdę rzadko na wyścigach torowych.
Wy tu smuty rozpisujecie na temat religii, kogo to k***a obchodzi?
Trzeba się zachwycić kunsztem Rossiego. Przejechał gościowi po karku, a nawet się nie wyj***ł