18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Sadyzm w angielskiej szkole

kiper7 • 2013-01-09, 11:38
Mieszkam od lat i pracuje na nocki w UK.
Młody ma 12 lat i chodzi tutaj do szkoły.

Opiszę wam sytuację, która miała miejsce kilkanaście minut temu.
Budzi mnie telefon - patrze - nr zastrzeżony, chwila zastanowienia czy odebrać bo zazwyczaj bez numeru to scamerzy dzwonią. Ostatecznie odbieram, a babka się przedstawia i mówi, że dzwoni ze Stanchester Academy. Myśle, pewnie młody naj***ł jakiemuś Angolowi i dzwonią się pożalić...
A tu mi mówi, że nie zgłaszałem, że Wiktora nie będzie w szkole.
Ja zaspany mówie, że może zaspał i że zaraz sprawdze. Obleciałem chate, a go nie ma i pytam czy na pewno nie przyjechał do szkoły.
Powiedziała, że jeszcze raz sprawdzi i oddzwoni...
Po głowie już zaczęły mi chodzić czarne myśli, że nie dotarł na autobus, albo coś się stało etc.
Po 5min. oddzwania, że Młody jest w szkole, że to pomyłka przy sprawdzaniu obecności i że przepraszają za zamieszanie. Krótki opie**ol i do widzenia...

Z tego wniosek taki, że w Anglii nie ma nawet jak pójść na wagary, bo rodzic/opiekun musi naprzód zadzwonić i zgłosić nieobecność dziecka. Jeżeli tego nie zrobi, to dzwonią ze szkoły, żeby sprawdzić, czy nic się nie stało.
A w Polsce...
:idzwch*j:

bionicle93

2013-01-09, 23:01
hurtownia_magnetowidów napisał/a:

A w Polsce przy 400 godzinach opuszczonych zajęć zaliczysz wszystkie przedmioty na 3 i bez gadania. Takie mamy szkoły.



No i ch*j z tego!?
Jak sie ktos k***a uczy i ma troche oleju w glowie to da rade majac te 400 godzin w dupie. Sam tak mialem w liceum, teraz studiuje i mam sie dobrze. Nie mowie, ze jakos zajebiscie wykorzystalem ten czas wagarow, bo picie nie jest zbyt ksztalcace, ale ponad polowa czasu w szkole jest stracona na zajeciach typu religie nie religie i inne niepotrzebne ch*jstwa.(i nie pie**ol mi tu, ze nie chce to nie musze chodzic, pewnie, ze nie musze, ale i tak mam okno miedzy lekcjami i ch*j mam z tym zrobic niby? godzina albo dwie czekania az j***ne murzyny skoncza prac mozgi innym dzieciakom)

Hu...........ia

2013-01-09, 23:18
@up
Może Cię to zdziwi, ale też jestem zdania, że religia w szkole jest zbędna. Nie rozumiem jak można za to stawiać oceny. Ale kogo to obchodzi, ważne że miejsca pracy są. ;-)

chmurek22

2013-01-10, 00:38
Co z tego, że tu jest tak a tu tak? skoro głąb i tak głąbem pozostanie... a ten kto chce to sie u nas czegoś nauczy przynajmniej .... u angolów w szkole na poziomie gimnazjum mnożenia sie uczy....

szymon_g

2013-01-10, 02:00
no i dobrze.
a jak dzieciak i tak wagaruje, to rodzic za to odpowiada

@chmurek22
widzisz- i daja rade jednak zyc na "nieco" wyzszym poziomie niz w PL.

Fragless

2013-01-10, 03:11
Też w UK mieszkam i tutaj dzieciaki kolegi to samo. W szkole się nie pojawiły i już telefon. Podobno frekwencja błyskiem spada, nawet jak się ma kilka godzin nie usprawiedliwionych. Z tego co wiem to pierw idzie SMS, a jak nie zareagujesz to dzwonią do usranej dupy. Chociaż z drugiej strony na ch*j wagarować skoro i tak są lajty? Śniegu nasypie ze 2 cm i do budy już iść nie trzeba (ponoć opon zimowych nie mają i autobusy szkolne nie jeżdżą).

Caribou

2013-01-10, 03:24
Dwie rzeczy:
1. Obecność
Na zachodzie w każdej publicznej szkole jest tak, że jak Cię nie ma na jakiejkolwiek lekcji to dzwonią do opiekuna. Z własnego doświadczenia opowiadam, bo kończyłam średnią szkołę w Kanadzie (publiczna). Najczęściej nagrywają się na sekretarkę w domu, rodzic/opiekun musi zadzwonić do szkoły, do administracji i podać powód nieobecności. Jeśli tego nie zrobi, na drugi dzień rano taki uczeń (a zdarzyło mi się to wiele razy) jest odsyłany do biura i tam na miejscu wykonuje telefon do rodzica/opiekuna aby ten wytłumaczył pani w biurze powód nieobecności pociechy. (każdego dnia rano robi się z tego kolejka na kilkanaście osób i to dodatkowa kara dla czekających, bo w tym czasie ucieka im lekcja i często jest masa notatek do przepisania z takiego stania w kolejce). Jeśli się nie dodzwoni to dostaje się paragonik (dosłownie to tak wygląda) z imieniem, nazwiskiem i wytłuszczonym - WAGARY, który niesie się do 'wychowawcy' którym jest nauczyciel pierwszego przedmiotu, tego, którym zaczyna się dzień nauki. Jak się tego uzbiera 3 jest ostrzeżenie, 5 - koza po, albo jeszcze gorzej w czasie lekcji. I w czasie lekcji to naprawdę źle, ponieważ później taką lekcję trzeba przerobić samemu a to w ch*j materiału, bo godzina lekcyjna trwa 75 min. Od 18 roku życia, jeśli rodzice/opiekunowie podpiszą zgodę można usprawiedliwiać się samemu. Aha, każdy nauczyciel ma osobną listę obecności bo klasy są na zasadzie lektoratów, co kto sobie wybrał, więc lista u każdego nauczyciela jest inna. Wystarczy, że nie ma Cię u jednego, i tak będą dzwonić. To samo dotyczy spóźnień powyżej 15 min.
2. Poziom nauki
Zależy od tego jakie kto ma ambicje i co sobie wybierze. Poza pewnymi klasami obowiązkowymi, jak np. dwa semestry historii, dwa semestry geografii, dwa semestry francuskiego (Kanada) i obowiązkowym angielskim wszystkie inne klasy każdy dobiera sobie sam, według tego co lubi i potrzebuje np. na studia albo do collegu. Te dwa obowiązkowe semestry z różnych przedmiotów można wyrobić w dowolnym czasie, ma się na to 4 lata szkoły średniej. Na semestr ma się 4 przedmioty, na rok daje to 8. Każdy przedmiot kończy się egzaminem, trochę wygląda to jak matura co semestr. Oprócz tego większość przedmiotów ma poziomy. Zaczynając od najniższego, W, workplace, to najmniej wymagający, taki angielski czy matematyka na tym poziomie nie przyda się do niczego i zwykle ludzie którzy to wybierają wiedzą, że po szkole idą tylko do pracy. Później jest poziom C, college, M, czyli mix college/university i najtrudniejsze U, potrzebne żeby dostać się na uniwersytet. I nie pie**olić, że poziom jest niski. Przykład, w 12, a więc ostatniej klasie high school są 3 rodzaje matematyki do wyboru, z poziomu U : statystyka, zaawansowane funkcje i coś, czego nie potrafię przetłumaczyć poprawnie, wiem że na pewno są tam całki i inne cuda z tego worka a nazywa się 'Calculus and vectors'. I to jest naprawde trudna matematyka. To samo dotyczy innych przedmiotów. Więc nie dajcie sobie robić jajecznicy z mózgu, kiedy wszyscy cisną kity, że w Polsce jest taki wysoki poziom edukacji. Gówno prawda. Program jest źle zbudowany, wszystkiego trzba uczyć się na pamięć, nikt nie stara się niczego wytłumaczyć i w ogóle uczą zbyt wielu szczegółów które można by pominąć. O szkole w Kanadzie mogłabym napisać ksiażkę, byle tylko to kogoś oświeciło, jak zła jest szkoła w Polsce w porównaniu do tych na zachodzie.

kiper7

2013-01-10, 04:56
M4rkOPL napisał/a:

Młody to twój syn czy brat? Bo mając 25 lat i mieć 12-nasto letniego syna to jest wyczyn :D



Brat, ale szkolne sprawy ogarniam ja.

artis1990

2013-01-10, 05:10
Nie koniecznie, ja chodziłem w UK do college'u i gdy zdarzyło mi się okazyjnie wyj***ć jajca na zajęcia nigdy nie informowali rodziców. Mówię tu o okresie kiedy byłem jeszcze U18, a college jeden z lepszych w Birmingham.

Mar$ki

2013-01-10, 12:57
w polsce fałszuje sie podpisy i usprawiedliwienia, kto kombinuje ten żyje