Grzechy narodowe to chyba ulubiony sport naszego buractwa na obczyźnie (NIE,nie mówię o normalnych ludziach chcących dorobić tylko o j***nym buractwie którego za granicą najwięcej - stąd nasza "renoma").
"Swój do swego" taaaa... przypomniała mi się historia mojego szwagra który robił przez jakiś czas w Holandii - na początku musiał zamieszkać z Łotyszami,Serbami itp. i wszystko było dosyć w porządku.
Później postanowił przenieść się do poznanych polaków... jak się okazało wszystko było z góry zaplanowaną ściemą bo po jednej nocy nie zostawili mu nawet spodni (btw genialny plan-opie**alać sztoczniowca) , k***a gorzej niż zwierzęta...dzisiaj polak polakowi odciął by łeb dla własnej korzyści - k***a mać.