1. Kiedy już ci tłumaczyłem, że tak nie jest. Jeszcze raz: znajdź dowolnego wydania (chodzi o kraj wydania) słownik terminów socjologicznych, albo politologicznych.
2. Yhmm... Zabrzmiało, jakbyś nie szukał prawdy, a dowodów na potwierdzenie swoich tez... Mniejsza z tym.
3. W 1998 roku Hongkong miał 27 k pkb per capita wg parytetu siły nabywczej; znajdowało się wśród najbogatszych miast świata. Zresztą nadal się znajduje - obecnie 37 k. Ale oznacza to, że w tej chwili bogatszym miastem niż Hongkong jest już nawet Praga: stolica skorumpowanego kraju na dorobku, choć mimo wszystko 6 najbogatszy region w europie (wytwarza 2/3 PKB Czech w ogóle)(jeszcze raz zaznaczę: piszę tu o PKB wg parytetu siły nabywczej; trudno więc zbagatelizować te dane).
4. Różnica między pensją netto a brutto zawsze wynosić będzie 19,5 %. Może Twojego znajomego pracodawca oszukuje?
5. Chile dorobiło się na obrocie zamrożonych pieniędzy z funduszy. Co najdziwniejsze, sprowadzali w tym celu specjalnie profesorów ekonomii ze Stanów... Nie wiem jednak jak z zabezpieczeniami socjalnymi (nie mogę znaleźć źródła) w Chile i ile mogło im to pomóc.
Daj źródło jeśli chcesz bronić twierdzenia, że Hongkong, czy Chile nie gwarantuje żadnych zabezpieczeń socjalnych (włączając w to ubezpieczenia społeczne, karty pracy, składki na służbę zdrowia itd.). Nie chce mi się w to wierzyć.
6. Policz sobie: ((((((100 + 1%) + 1%) +1%) + 1%) +1%) - 1%) - 1% vs ((((((100 + 10%) + 10%) +10%) + 10%) +10%) - 20%) - 20%. Faktycznie jest lepsza pierwsza opcja. Choć Polska miała przyrost po 5 %, w czasie kryzysu natomiast + 1%.
Nigdy nie pojawia się natychmiast po bessie, hossa. Trzeba czasu, trzeba udobr*chać przestraszonych inwestorów... Btw. Nie jestem lewakiem.
7. Mamy książki z epoki... Poczytaj sobie Dostojewskiego (Idiotę, Zbrodnię i Karę, Skrzywdzeni i Poniżeni), Gogola (newski prospekt, szynel), Tołstoja (Annę Kareninę), czy z polskiej literatury - Lalkę, Ludzi bezdomnych (lub inne "dzieła" Żeromskiego; choć to wyjątkowo mierna literatura), albo inną Moralność Pani Dulskiej. Są tam wiernie zapisane dzieje XIX wiecznych miast carskiej Rosji. Najzwyczajniejszy kapitalizm.
Poza tym... Przespałeś czasy pozytywizmu? Wielkiego zrywu lewicowych idei?
8. No popatrz. Oficjalną doktryną kościoła katolickiego jest Tomizm - nazwa pochodzi od św. Tomasza z Akwinu. Przeczytaj drugi tom "Czarodziejskiej góry" Thomasa Manna. Tam masz zwięźle streszczoną historię myśli kościoła katolickiego (i jej myśl przewodnią: asceza, która prowadzić ma do doskonałości władzy myślenia. Wszystkich dóbr należy się pozbyć).
9. Za unikanie płacenia podatków (pracę na czarno lub ukrywanie majątku) zagrożony jesteś karą pozbawienia wolności do lat dwóch.
Jeśli 80% społeczeństwa nie odkładałoby pieniędzy na przyszłość (a tak by było), później na ulicach mielibyśmy armię żulów.
Przy okazji - protestujesz przeciwko narzucaniu jakichkolwiek nakazów. Przecież i w kapitalizmie XIX wieku opodatkowywało się społeczeństwo. Za wpływy z tych podatków opłacano wojsko, infrastrukturę, uniwersytety i klasę rządzącą i organizację państwa.
Kiedy już ci tłumaczyłem, że tak nie jest. Jeszcze raz: znajdź dowolnego wydania (chodzi o kraj wydania) słownik terminów socjologicznych, albo politologicznych.
Szkoda tylko że Hongkong to Honkong i tyle. A Praga to Praga + duża reszta Czech z zasobami naturalnymi etc.
Ja nie mówiłem o państwie. Ja mówiłem o obywatelach. W czasie rządów Pinocheta liberalizm który wprowdził wzbogacał społeczeństwo a nie chory budżet państwa który nie ma nic z bogactwem wspólnego. A zabezpieczeń żadnych nie było.
Rozumiem że po kryzysie mamy koniec świata i dalej nic się nie rozwija?
Nigdy nie pojawia się natychmiast po bessie, hossa. Trzeba czasu, trzeba udobr*chać przestraszonych inwestorów...
Oficjalna doktryna kościoła to Biblia
Miałem wreszcie nadzieję, że porzucimy wreszcie poziom rozmowy "trzymajmy się własnych przekonań", a wkroczymy na "przyjmujmy zawsze definicje przyjęte przez ogół". A myślę, że takie znaleźć można właśnie w słownikach.
Na stwierdzenie faktu, że "mijałeś się z prawdą" pisząc: "Hongkong po opuszczeniu przez UK był wiochą...", odpisujesz "Hongkong to Hongkong". Co to k***a znaczy? Łaskawy pan zażyczył sobie zmienić temat?
A skoro wreszcie zauważyłeś, że bogactwo zależy nie tylko od polityki, ale i od warunków gospodarczych, jakim znowu prawem przekonany jesteś o decydującym wpływie reform dążących do zrealizowania idei ultraliberalizmu na stan gospodarki, skoro, co łatwo zauważyć, nie jesteś, delikatnie mówiąc, ekspertem w sprawach ekonomii (wiem to i ja, i ty; po co się zgrywać?)?
Udowadnia bowiem, że nie rozumiesz istoty pojęcia PKB per capita.
Dalej: żądasz przykładu "kraju gdzie nie ma socjału i ludzie umierają na brak pomocy medycznej". Ale doskonale wiesz (jeśli nie wiesz, tym gorzej dla ciebie), że takiego kraju nie ma - nie ma w ogóle takich krajów, w których nie ma jakichkolwiek bądź zabezpieczeń socjalnych. Jeśli jest - podaj przykład ze źródłem.
Ale zdaje się, że niezbędnym jest powiedzieć jasno i otwarcie, że skrajny liberalizm, jako system archaiczny, nie sprawdził się, więc odszedł w niebyt; bo wzrost gospodarczy pobudza głównie klasa średnia (bogatych jest w społeczeństwach między 3 a 10 %, poza tym większość ich pieniędzy leży zamrożona), a ta nie jest wspierana w państwach rozwijających się o ultraliberalnym systemie gospodarczym. Znam już twój fanatyczny upór w bronieniu skrajnej formy liberalizmu, nie musisz więc znów odbijać piłeczki (choć robisz to w ciemno).
Kolejny przykład jest druzgocący. Albo jesteś tępy, albo celowo rozbiłeś moją wypowiedź na dwie, by obronić swoją rację. Ale żeby trzymać się ścisłości przedstawiania racji, powrócę jeszcze raz:
[...]
Odpowiedź:
Nigdy nie pojawia się natychmiast po bessie, hossa. Trzeba czasu, trzeba udobr*chać przestraszonych inwestorów...
Co gorsza, wypowiadasz się na tematy, o których pojęcia nie masz. W carskiej Rosji chłop nie był przywiązany do rodowych włości, a był własnością prywatną danego szlachcica; ci chłopi przeliczani byli na dusze - i tak szlachcic mógł po prostu kupić dusze, później przesiedlić je do swojej wioski. Tak więc był to feudalizm zupełnie na kapitalistycznych zasadach. W Rosji byli i szlachcice dużo bogatsi od samego cara - i ten nie miał nic do ich majątku.
Z kolei sofizmaty pokroju:
prawić możesz w kościele, gdzie nikt nie jest w stanie pojąć, że kościół to mimo wszystko instytucja. Spytaj się więc swojego księdza kim był św. Augustyn i św. Tomasz, co to jest Tomizm, o interpretacje biblii Pseudo-Dionizego, o Znakach teologii mistycznej i wreszcie, o komunizm, czyli wspólnotę wyrzekającą się posiadania, a skupiającą uwagę na ascezie prowadzącej do pojednania (nie dosłownego: Bóg jest bowiem monadą, bytem prostym, tak samo jak dusza ludzka (choć ta stworzona)) z Bogiem.
Z tego wszystkiego rysuje mi się obraz ciebie, jako sofisty (chodzi o ten typ fachu sofistycznego, który krytykował Platon i Arystoteles): prawisz niebyty. Nie szukasz jakiegokolwiek potwierdzenia słowa w bytach, a przyczepiasz się tego, co wynika z dyskusji - przy czym zdania pominięte tracą na ważności.
Bo jakże laik mógłby się spierać na temat filozofii katolickiej z kimś, kto ją po prostu czytał i analizował? Jakże można uznawać serię twierdzeń gospodarczych, jako aksjomaty, gdy wiadomym jest, że oponent rozmowy nie zgadza się na nie. Bo żeby dyskusja miała sens, najpierw ustalić trzeba prawomocne aksjomaty, trzymać się wiążących definicji i z nich dopiero wyprowadzać twierdzenia. A ty powtarzasz co chwila jak mantrę coraz to nowe przekonania, bez względu na drogę wywodu. Z tego wniosek można wyciągnąć, że faktycznie nie szukasz idei, które zgodne są z istotą rzeczywistości materialnej, a jedynie potwierdzenia swoich myśli, zgodnie z zasadą: znam prawdę, teraz już tylko muszę ją jakoś udowodnić.
Nie ma więc sensu dyskusja - nasza wymiana zdań krąży w labiryncie o kształcie koła.
0. Słowniki nie są instruktorem myślenia, a jedynie obiektywizują materiał poznawczy. Bo definicje tworzyć ma intelekt, zgodnie z doktryną Kanta, lecz żeby w rozmowie jedna i ta sama rzecz miała być jednakowo rozumiana, trzeba obiektywizacji definicji na kartach ogólnie dostępnego medium.
1. Czechy nie są bogate w surowce naturalne.
2. 2/3 PKB Czech wytwarza Praga. 95% z tych 2/3 na usługach.
3. Następnym razem przed pisaniem o 'PKB', zajrzyj choćby do wikipedii. Oj, przepraszam, uważasz, że jest to twór powołany w celu manipulowania myślenia (zgodnie z pierwszym akapitem)...
4. Nie podałeś żadnych przykładów - te muszą być poparte źródłami. Czy one też manipulują myśleniem, a wszelka wiedza powstaje w umyśle za pośrednictwem sądów syntetycznych a priori?
5. Reforma nie może być ultraliberalna. Może być zgodna z ideą ultraliberalizmu.
6. A czy ktokolwiek na świecie oprócz ciebie spierałby się z faktem, że liberalizm najkorzystniejszy jest właśnie dla ludzi bogatych? Powołaj się na choć jedno nazwisko, nawet nieuka twojego pokroju..
7. Czy ty zapomniałeś, że w największej w historii gospodarce ultraliberalnej niewolnictwo było na porządku dziennym?
8. Podsumowując: już nie zamierzam ci odpisywać: jesteś niewiedzący.
9. Tę książkę, nie tą. W kościele zasady są jasne: zgodne z duchem filozofii św. Tomasza i św. Augustyna. Wątpliwości? Udaj się na audiencje do Papieża, czy jakiegokolwiek bądź księdza (wszyscy z nich skończyć musieli studia teologiczne).
10. Filozofowie nie pie**olą: wyciągają wnioski zgodnie z zasadami logiki.
11. Nie ma czerni bez odcieni. Mówię: socjalliberalizm. Dorzucam: żaden ekonomista już nie powie, że czysty ultraliberalizm zda się na cokolwiek.
12. Gospodarka nie może zabijać. Zabijać może jedynie ideologia. A ta połączona może być i z libertariańskim, i ze skrajnie socjalistycznym modelem rządów. Jeśli nie zrozumiesz tego, nadal będziesz wystawiany na kpiny w dyskusjach. Dlatego właśnie niezbędne są terminy, które mają ściśle określone znaczenie - by nie pogrążać się w miłości do swoich poglądów, a szukać takich, które mają przełożenie w logicznym języku przyczynowo - skutkowym.
13. Doceń fakt, że byłem kulturalny w dyskusji. Mogłem po prostu polecić ci naukę, słownik i lekcję dialektyki. Lecz hardo i wytrwale odpowiadałem na twój brak zainteresowania szukania prawdy.