Filmik kręcony z odległości trzech kilometrów. Fala uderzeniowa robi wrażenie.
I tu moje pytanie do ekspertów, bo znając sadola, zaraz się jakiś znajdzie Jakie jest odczucie po uderzeniu takiej fali? Coś jak potężne pie**olnięcie powietrza, ciepło? Da się wskoczyć na główkę żeby się przez nią przedrzeć? Bo stojąc bliżej źródła wybuchu, mógłby być problem
Problemem w przypadku większości wybuchów nie jest wcale, jak pewnie myśli gimbaza wychowana na Holywoodzie, kula ciepła i odłamki tylko sam wybuch a raczej nagła zmiana ciśnienia jaką wybuch wywołuje i obrażenia wewnętrzne nim spowodowane (pękanie organów i naczyń krwionośnych - często w mikroskali) - dlatego właśnie "w realu" można zaobserwować wiele trupów w dalszych okolicach eksplozji które fizycznie nie mają obrażeń (urwanych rąk, nóg, głów, oparzeń, wielkich krwotoków etc) a mimo to nie żyją, nawet nosząc strój saperski chroniący przed odłamkami można w ten sposób zginąć bo ciśnienie wedrze się przez każdy, nawet najmniejszy otwór kombinezonu i rozsadzi od wewnątrz sapera (tak zginął jeden z głownych bohaterów filmu "Hurt Locker - W pułapce wojny"
Shadok, bloodwar, ale w sensie że trzeba otworzyć japę, i wciągnąć powietrze, czy odwrotnie i wydmuchać wszystko z płuc? Tak jak mówisz, to nie ogień zabija, tak samo jest z wybuchami pod wodą, zabija fala uderzeniowa, która jest dużo mocniej przenoszona przez wodę, niż przez powietrze. Tak czy inaczej, jest jakiś sposób na obronę przed uderzeniem, czy jak już pie**olnie to trzeba się rozkoszować ostatnim widokiem w życiu i czekać na jebnięcie? I jeszcze jedno, w razie w trzeba się odwrócić plecami do fali robiąc sobie powiedzmy przestrzeń do oddychania? Taka mnie rozkminka naszła, liczę na Waszą pomoc
darczosss, Jak jesteś za blisko to zwykle nawet rozkoszować się nie zdążysz. Z tą japą to po prostu otworzyć, ale to tylko pomaga na nierozj***nie bębenków i pozostanie ostatnio zjedzonego posiłku w kichach
bloodwar, Najfajniej jest, jak ktoś jest tylko lekko zanurzony, np. po kostki w wodzie, wtedy dzięki różnicy ciśnień można zginąć nawet 800m od małego wybuchu(50g trotylu czy coś, nie pamiętam teraz, a nie chce mi się podręcznika szukać)
Przydało by się opracować jakieś zupełnie nowe technologie wynoszenia statków w przestrzeń kosmiczną. Po tylu latach wciąż bazujemy na bądź co bądź latających bombach.