A "wielcy artyści" dostają miliony dolarów za postawienie starego krzesła, obok upie**olonej miski lub nasranie farbą na płótno. Ludzie są popie**oleni.
nie artysta. Koles robi jakies male gowienko, ktorym podniecaja sie turysci. Prawdziwy artysta tworzy swoje dzielo przez troche dluzszy czas niz 2 min... a przynajmniej tworzył, bo dzisiaj artysta nazywaja kolesia ktory nasra na stol...
Edit: Znalazłem określenie: rzemieślnik. Wszystkie obrazki są do siebie podobne, koleś wypracował sobie technikę i robi "sztukę" na ilość. Jakby robot w fabryce Wam coś takiego wyprodukował w ilości sztuk 10 mln to byście się tak nie podniecali.