Z racji tego, że ostatnio na sadolu pojawiło się kilka tematów o opuszczonych miejscach, pragnę dodać coś od siebie.
Historia dworca sięga XIX wieku. Dopiero pożar w 1991 roku, bardzo utrudnił korzystanie z dworca - spaliła się znaczna część.
Później wycofano przejazdy przez Lubawkę i dworzec popadł w ruinę. Kilka lat temu dworzec został sprzedany firmie, która miała zbudować olbrzymi hotel, ale na razie skończyło się na ogrodzeniu i posprzątaniu.
Fotki:
Dworców (a ściślej niesamowitych stacyjek w tamtym rejonie Dolnego Śląska) znalazłoby się kilkadziesiąt. Każdy w innym klimacie. Mieszkałem tam w latach 70tych (jako dziecko), między tymi górskimi miejscowościami jeździło się tylko koleją, bo szybciej, na przestrzał przez góry i widoki jak w pięknym śnie. Ojciec akurat był kolejarzem w Lubawce. Nie zapomnę, jak przejechałem trasę Wałbrzych - Głuszyca w parowozie. Prawdziwe diabły do pieca dorzucały. Nie to co teraz, jakaś benzyna.
Powiedzcie mi jak to kuźwa jest... kiedyś na dworcach było masę pociągów, teraz często jak jeździmy pkp to widać opuszczone budynki w opłakanym stanie, jak to było że były zakłady pracy, wszystko sprawnie funkcjonowało, aż do momentu... stoczni nie ma, banki są sprzedawane, wielkie fabryki opustoszały, coraz więcej bezrobotnych, bezdomnych, coraz więcej patologii. Pytanie, to po co walczyli nasi przodkowie... żeby znowu wszystko kierowało się ku temu by to państwo przestało funkcjonować a może i nawet istnieć ?! Tyle krwi musiało się przelać, by teraz otwierać granice tak ? Boję się przyszłości, boję się...
a żeby nie było tak miło, to taki kamiennogórski dowcip/powiedzonko o naszej sąsiedniej mieścinie:
jak w Lubawce na rynku rzucisz kamieniem, to albo trafisz k***ę albo złodzieja