(mówię ogólnie)Stwierdzenie "jestem ateistą" wydaje mi się nie do końca przemyślane. Przyglądająć się wszystkiemu co nas otacza trudno moim zdaniem powiedzieć, że stało się to samo z siebie. W końcu oznaczałoby to, że cała materia pojawiła się bez żadnej wyraźnej woli, powodu. Bez żadnej pomocy kogokolwiek/czegokolwiek. Możemy oczywiście założyć że to właśnie sama materia stanowi tą wszechobecną siłę i potęgę. Ale nie powinno się całkowicie wykluczać możliwości pojawienia się innej siły która zapoczątkowała reakcję. Możliwości i hipotez jest bez liku a każda(no może prawie każda) przy odrobinie chęci i otwartości na to co mówią inni potrafi czymś przekonać. Niestety trudno dyskutować o tym w momencie kiedy nie posiadamy żadnych danych. Mamy graniczny punkt kiedy zakładamy, że cała materia była skupiona w jednym punkcie o nieskończonej gęstości, a potem za sprawą impulsu rozpoczęła się reakcja, która trwa do teraz i będzie prawdopodobnie trwać, aż do czasu wyczerpania całej zgromadzonej we wszechświecie energii. Ale teraz powstaje pytanie co działo się wcześniej i co zapoczątkowało reakcję?
Przyjemnie by było, móc teraz napisać ciąg dalszy nastąpi, albo koniec odcinka 1.
wydaje mi się że podłoże homoseksualizmu jest takie że ktoś nad życie lubi pakować w kakaowe oko tzn syndrom wedla i stąd w obawie przed seksem waginalnym posuwa się do takiego haniebnego czynu
i jeszcze jedno dziewczynę szczególnie ładną i chętną ciężko wyrwać itd a tu łatwizna chociaż może się mylę nie znam się
co nie zmienia faktu że niestety nie mógł bym mieć przyjaciela współpracownika czy kogoś w bliższej rodzinie kto by się legitymował taką odmiennością
aa i jestem takim sobie katolikiem i zgadzam się z opinią człowiekadrzewo