Sytuacja ta miała miejsce pod Starachowicami!
"To był moment. Ogier Kary postawił kopyto na włazie od studzienki i wpadł zadem do kanału. Aby wyciągnąć konia gapę potrzeba było specjalistycznego sprzętu!"
Do ratowników zadzwonił gospodarz z Lubieni (woj. świętokrzyskie). Trzy wozy strażackie i 12 ratowników natychmiast pojechało na miejsce. Okazało się, że Kary idąc tyłem nadepnął kopytami na właz, ten się obluzował i zwierzę wpadło do kanału. Gdy gospodarz wyszedł na podwórko zobaczył tylko tylko łeb konia i jego przednie kończyny, które wystawały nad ziemią. Strażacy mieli nie lada zadanie.
– Akcja była bardzo trudna bo koń ważył, bagatela, 800 kilogramów - mówi st.kpt. Andrzej Pyzik ze straży pożarnej w Starachowicach. – Dlatego musieliśmy ściągnąć na miejsce specjalny dźwig tak zwany HDS, zamontowany na ciężkim samochodzie gaśniczym. Potem zapieliśmy szerokie pasy i zwierzak po chwilipojechał w górę. Na szczęście zachowywał się spokojnie.
Koń miał lekkie obrażenia (rozcięta skóra, rany). Najgorsze jest to, że odegrało mu się to na psychice..
ilililililililililililili, hmm.. myślę, że to i tak nic nie da. Więc nie męcz się
is...........ay
2013-05-05, 23:45
Konina droga ostatnio. 800kg konia to po oddzieleniu mechanicznym i 'ulepszeniu' ok 1,5 tony mięsa. Taki majątek ratuje się wszelkimi dostępnymi środkami, nie patrząc na koszty. Zawsze zresztą można podnieść cenę 'bo paliwo, prąd droższe'.
Piwo dla strażaków, kij w dupę "gospodarzowi", co żałuje paru dych na zabezpieczenie takiego dołu. A konisko, cóż, przestraszyło się z pewnością, ale ważne, że wszystko dobrze się skończyło. Konie to mądre i potrzebne zwierzęta, od lat związane z ludźmi, a debilom kpiącym z cierpienia zwierząt - spędzenia kilku godzin w ciemnej i zimnej studni, zakończonego wyciąganiem na linie.
Aprpopo konia w studni, to kiedyś po wojnie mój ojciec chciał odkopać studnie przy domu która była częsciowo zasypana i jakby wysadzona od góry. Więc kopał w niej i kopał aż ziemia pod nim się zapadła i zapadł się na ponad metr w ziemie, okazało się pózniej że kiedyś do tej studni wpadł koń. Wszyscy mysleli że ktoś go próbował wyciągnąć za łeb i mu go uj***ł ale tydzień temu odkryłem z bratem przy obkopywaniu że ta studnia musiała być zaminowana koń podszedł i uj***ło mu łeb i przednie kopyta które znależliśmy.