Okej, następnym razem jak będę jechał na przykład nad morze to będę zapie**alał po chodnikach.
Dla Was.
No tak, bo przecież Wy - posiadacze samochodów jesteście najważniejsi. Kupiliście sobie, macie prawko, złapaliście Boga za nogi, jak ktoś wam śmie w ogóle przeszkadzać? Drogi są przecież Wasze! To nie Wasza sprawa, że pieszy chce przejść przez pasy! To nie Wasza sprawa, że ktoś jedzie rowerem, niech sp***ala! Przecież jadąc po ulicy w zasięgu wzroku macie średnio 15-20 rowerzystów w mieście, a poza miastem co minutę musicie się gimnastykować żeby jakiegoś ominąć, bo przecież każdy z nich jedzie 10km/h środkiem ulicy.
A rowerzyści? Przecież mają ścieżki rowerowe, nie? Mają przepisy, że jak wzdłuż ulicy jedzie ścieżka rowerowa, to niech po niej jeżdżą. ch*j z tym, że zamiast jechać 25km/h musi jechać po niej 10 telepiąc się przy tym jak 80 latek z parkinsonem, bo jakiś debil wymyślił, żeby ją wyłożyć kostką brukową, albo, o zgrozo, jest na niej więcej kamieni niż czegokolwiek innego.
Ale spoko, sadole, nie tylko wy jesteście bezmózgami. W te wakacje jak jechałem nad wcześniej wymienione morze zatrzymała mnie policja w jakimś miasteczku, gdzieś przed Poznaniem chyba. Spytał, a raczej zarzucił, dlaczego nie skręciliśmy na ścieżkę rowerową która była wzdłuż ulicy. Na odpowiedź "no była, nawet jechaliśmy nią kilka minut. Szkoda, że skończyła się schodami" powiedział, że mogliśmy (sic!) wejść na schody, bo ścieżka dalej za schodami prowadzi do centrum.
Co w tym dziwnego? Przecież nic...
PS.
"skutki kolizji samochód-rowerzysta (które zdarzają się dość często)."
No normalnie nie ma dnia żebym jechał do szkoły i nie widział jakiegoś wypadku z rowerzystą.
"skutki kolizji samochód-rowerzysta (które zdarzają się dość często)."
No normalnie nie ma dnia żebym jechał do szkoły i nie widział jakiegoś wypadku z rowerzystą.
A ja dla rowerzystów mam lepszą propozycję - wypie**alać na chodnik.
1. Rowerzyście łatwiej ominąć pieszego niż kierowcy rowerzystę.
2. Skutki kolizji rowerzysta-pieszy (jeśli jakimś cudem do takiej by doszło) są o wiele mniej poważne niż skutki kolizji samochód-rowerzysta (które zdarzają się dość często).
3. Rowerzyści gówno znają się na przepisach, blokują ruch, utrudniają i zagrażają bezpieczeństwu.
A ja dla rowerzystów mam lepszą propozycję - wypie**alać na chodnik.
1. Rowerzyście łatwiej ominąć pieszego niż kierowcy rowerzystę.
2. Skutki kolizji rowerzysta-pieszy (jeśli jakimś cudem do takiej by doszło) są o wiele mniej poważne niż skutki kolizji samochód-rowerzysta (które zdarzają się dość często).
3. Rowerzyści gówno znają się na przepisach, blokują ruch, utrudniają i zagrażają bezpieczeństwu.
oj Polacy, Polacy, dziwne, że tylko u nas w kraju takie paplanie na rowerzystów jest, a w krajach na lewo na mapie Europy rowerzysta jest równy prowadzącemu auto i jako takiego się szanuje. Jak jadę z dzieciakami ulicą (rower + przyczepa tylna) to nikt mi problemów nie robi, każdy się dostosowuje a nieraz mijając pomacha i się uśmiechnie, a jadę wolno, bo kurna wiozę dzieci o wypadkach z rowerzystami prawie się nie słyszy. Faktem jest, że w teorii powinnam jeździć w kasku (trolololo, jestem kobietą, włosów sobie psuć nie bede) i jechać ścieżką jeżeli takowa jest (co robię). Ale jak pomyślę sobie, że w Polsce miałabym pokonywać podobną trasę dzień w dzień.... ciarki przechodzą mnie od razu. Kierowcy traktują rowerzystę jak gówno, piesi traktują jak cuchnące gówno, a inni rowerzyści traktują z takim obrzydzeniem jak muslim traktuje świniaka. Wstyd trochę.