Nie ma to jak przyjść na "koncert" gdzie na scenie kilku gości nawala w klawisze (i tak nie widać z płyty co oni tam majstrują). I to jeszcze taka podnieta że hohoo. Ale co kto lubi.
Nie ma to jak przyjść na "koncert" gdzie na scenie kilku gości nawala w klawisze (i tak nie widać z płyty co oni tam majstrują). I to jeszcze taka podnieta że hohoo. Ale co kto lubi.
Nie ma to jak zgrywać eksperta mimo, ze się w dupie było i gówno widziało.
Nie ważne czy jest ekspertem czy nie ale za cenę biletu na koncert tych pseudo muzyków można kupić fajne słuchawki i na nich sobie posłuchać Jak dla mnie to nie koncert tylko zbiorowe słuchanie.
Kiedyś muzyka elektroniczna to było coś,choć nie mowie, niektórzy dalej trzymają poziom, i nie mam tu na mysli manieczek, ale chodzi tu o eleganckie trancowe bity, jak np na Mayday, to było coś. Teraz ludzie się spuszczają, na dźwięk dwóch pie**olących się transformersów przy akompaniamencie cyfrowego klarnetu czy trąbki...quo vadis muzyko...
Tylko Aokiego z tortem jeszcze tam brakuje.. Kocham muzykę elektroniczną, ale tych pajaców co tylko wcisną "Play", założą sobie słuchawki dla picu i potem skaczą jak małpy nienawidzę!!