Hmm 3 miesiące spędziłam w psychiatryku w tym roku, i jakoś nigdy nie zostawiano na naszym oddziale osoby w pasach, była od razu, jeśli tylko sprawiała kłopoty izolowana, a i tak drzwi miałyśmy A żeby było jeszcze śmieszniej mam nerwice lękową, więc to co opisujesz jest strasznie śmieszne dla mnie.
Jak mnie irytuja takie dzieciuchy jak Ty. Chcesz zwrocic na siebie uwage i zaistniec zgrywajac' elokwentna psychopatke' sorry ale nie wyszlo. naczytałaś się internetów i myslisz ze Jestes najlepszym psychiatra w Polsce a wiesz tyle co nic. Szczegolnie o tym jak wygladaja polskie szpitale psychiatryczne i jak sa prowadzone.
A no i ta 'scena' z facetem ktory uspokoil sie dopiero jak Ty z nim porozmawialas.
zycze Ci z calego serca zebys szybko sie otrzasnela i nie wymyslala kolejnych wyssanych z palca historyjek jak ta o piciu krwi z okazji rocznicy -.-
No i zycze Ci zebys nigdy nie musiala uspakajac osoby chorej podczas 'napadu'. To jest jeden z najgorszych najstraszniejszych i najbardziej nieprzyjemnych doswiadczen jakie mozna przezyc.
Świetnie, że wujek to psychiatra. Rozumiem, że jako jego bratanica/siostrzenica przejęłaś całą wiedzę, na temat zaburzeń psychicznych? To, co opisywałaś, to wyglądało bardziej na głęboką psychozę, schizofrenię paranoidalną, a nie "uleczalne lęki", ale przecież, zaburzona 18stka wie lepiej, niż np ktoś, kto choruje na nerwicę lękową, lub niż ktoś kto skończył psychologię.
Byłam w psychiatrykach, widziałam, co więcej, mogłam sobie przychodzić kiedy chcę w odwiedziny, gadać z ludźmi, jeść z nimi, śmiać się. Co więcej! O nie! Oni nawet mogli ze mną wyjść na kawę/spacer/zakupy na miasto. Jak się wydostali z pasów?
Są oddziały otwarte i są zamknięte, a Ty piszesz tak, jakbyś miała wyłączność informacyjną na temat tego, jak to W CAŁEJ POLSCE (k***a) wygląda. I Ty też wiesz najlepiej, co jest komu i dlaczego.
Jest tona przepisów regulujących umieszczenie pacjenta na oddziale psychiatrycznym zamkniętym, wcale tam nie da się tak łatwo trafić. Tu masz przykład
Także włącz myślenie, a wyłącz myślenie ksobne, bo niedługo się okaże, że wszyscy są głupi, tylko Ty mądra bo masz wujka lekarza.
Kupę bzdur tutaj wyczytałem, ale co do nie których rzeczy to się zgodzę, zanim jeszcze wyjechałem mieszkać na obczyźnie miałem dziadka w psychiatryku, jakieś zaburzenia (nie pamiętam dokładnie, a na temat chorób psychicznych wiem tyle ile wyczytałem przypadkiem w internetach) chłop stary, był alkoholikiem, władował się po pijaku na rowerze pod tira (nie wiem jakim cudem przeżył) jakoś postawili go na nogi aczkolwiek jedna była kompletnie bezużyteczna, wyciągali ją na drutach żeby się zrosła czy coś, w każdym razie obeszło się bez amputacji, jednak że sporo czasu leżał bezczynnie w łóżku czasami popijając, i zaczęło mu się totalnie rąbać w głowie, po jakichś dwóch miesiącach nie ruszania się z łóżka stwierdził że ściany w mieszkaniu (a nawet cały blok) są nie równe, okej myślę, wiadomo że nie wszystkie będą perfekcyjnie proste, ale tu zaczyna się dalej, jego umysł z powodu braku jakiegokolwiek zajęcia skupił się całkowicie na tych ścianach, jak tylko wstał na kule ortopedyczne ledwo kuśtykając zaczął godzinami podtrzymywać ściany, stał i popychał je ręką nawet 6 godzin w ciągu dnia, choroba postępowała, następną rzeczą było trzymanie grzejników, a ze względu na to że to stare grzejniki (wiszące na umocowanych w ścianie hakach) to jak tylko je popychał za grzejnikiem szły wszystkie prowadzące do niego rury co powodowało w ch*j hałasu, nie tylko u nas, ale i na każdym piętrze pod nami, i tutaj faza przeszła na omamy słuchowe, stwierdził że kiedy lodówka wydaje z siebie dźwięk buczenia, oznacza to że trzeba szybko włączyć wszystkie palniki na kuchence i lecieć podtrzymywać wszystkie ściany i grzejniki, i tu już stanowczo zareagowałem (oczywiście próbowałem namówić babkę aby zadzwoniła na pogotowie psychiatryczne i załatwiła przymusowe badanie, ale odmawiała, wiadomo, ludzie starej daty to myślała że po prostu mu odpieprza z nudów bo nie ma co ze sobą zrobić), ponieważ instalacja gazowa zaczynała szwankować, zaczął bawić się zaworem i doprowadził niestety do awarii, i tu niestety musiałem dziadka znokautować aby dostać się do zaworu którego w swej chorobie zawzięcie bronił przekonany że prostuje blok, od razu po zakręceniu zaworu co nie przyniosło ogromnego efektu zawiadomiliśmy odpowiednie służby itp itd, no i skończyło się na przymusowym leczeniu, i w końcu jesteśmy przy temacie pierwszej wizyty, jednego z najgorszych doznań w moim życiu, oddział zamknięty w starym szpitalu w moim mieście, gdzieś na dole nie czynnego już szpitala (został tylko ten oddział na poziomie parteru-piwnicy razem z kostnicą[chyba w każdym bądź razie powiedziano mi że znajdują się tam zwłoki czy coś w ten deser] po przeciwnej stronie) słabo oświetlony obskurny korytarz, przede mną metalowe pomalowane biała popękaną już farbą drzwi z tabliczką informującą o tym że jest to oddział psychiatryczny i że należy skorzystać z dzwonka aby ktoś po drugiej stronie otworzył nam drzwi, dzwonię, i teraz najlepsze, otwiera pielęgniarz czy inny ch*j z tekstem "Pan do kogo ?", odparłem że przyszedłem odwiedzić dziadka, i nic... wpuścił mnie ! Żadnego pytania o imię czy nazwisko moje czy dziadka, żadnej instrukcji gdzie mogę go znaleźć (oddział i tak był stosunkowo mały) mogłem k***a wnieść nóż czy inne ch*jostwo w torbie którą miałem ze sobą i wręczyć ją jednemu z chorych, ale nic, ja tylko na chwilę, idę przed siebie,i teraz mijam salę jedną po drugiej, słyszę ludzi naprawdę chorych, śpiewają coś w prawdopodobnie zmyślonych językach, niektórych dosłownie wygina od tego co mają w głowach, i był jeszcze jeden, gdzieś tak po minięciu 5 sal, zorientowałem się że idzie za mną jeden z chorych, co gorsza dosłownie "skrobał mi marchewki" (bez pedalskich skojarzeń) czułem jego oddech na ramieniu, szczęśliwie niczego poza tym że dosłownie deptał mi po piętach nie zrobił, nie bardzo wiedziałem jak zareagować więc zacisnąłem zęby i szedłem przed siebie, ale gdyby takiemu odj***ło i wskoczyłby na mnie od tyłu ? Ale tak jak mówiłem pielęgniarz czy kim on tam był przy wejściu totalnie mnie olał, zauważyłem dziadka przez drzwi więc skręciłem do sali, przywitałem się nie tylko z nim ale także z pacjentami dzielącymi z nim salę, jeden z nich oczywiście był na jakiejś fazie, cały czas wpatrywał się we mnie spod kołdry jakbym był potworem który ma zamiar go zaj***ć, poszliśmy na fajka, jakoś nigdy nie byłem zbytnio rozmowny w stosunku do dziadka, ale te 5 minut spędzonych na fajku dało mi obraz na to co robią tam z ludźmi, faszerowali go jakimś gównem które robiło z niego zombie, podczas 5 minutowej wizyty wpatrywał się w jedno miejsce, wymamrotał raptem kilka słów, na koniec tylko powiedział "leć już, nie chcę żebyś patrzył jak robią ze mnie jakiegoś dekla jak Ci tutaj", oczywiście wiem, też był chory, ale nie było to to samo co przeżywali ci ludzie tam, on był komunikatywną osobą, kontaktował, normalnie z Tobą rozmawiał, po prostu miał urojenia, a tamci na tym oddziale, mieli totalnego pie**olca, fazę bezpowrotną, nie wiem czemu zamyka się tych ludzi razem, oczywiście jak tylko wypuścili dziadka do domu przestał brać tabletki, i zachowuje się normalnie, poza tym, że ma do wszystkiego większy dystans, i teraz jak ja człowiek chory (mam w ch*j stanów lękowych, w ch*j ciężką depresję, przez ostatnie dwa lata stałem się totalnie aspołeczny przez co zmarnowałem szansę na wydanie swoich wypocin, i ogólnie obawiam się że to wszystko zaczyna postępować w lekką schizofrenię o ile już nie zaszło to do tego stopnia) po tym wszystkim mam iść i przyznać się do tego że jestem chory ? Co jeżeli zrobią ze mną to samo ? Mam dość zryty mózg, nawet odrobina trawki działa na mnie jak pierwszy raz na kwasie, więc co dopiero zrobiły by ze mną te psychotropy ? Teraz mieszkam w Anglii, nie wiem jak sprawy mają się tu ale pozostało mi to przekonanie że zrobią ze mnie swojego rodzaju warzywo. I jest to historia autentyczna oczywiście przedstawiona w bardzo okrojonej wersji. PS. skoro izolują dziewczynę, (bo przecież nie ma w pomieszczeniu opcji wyjścia z tego co piszesz) to czemu mieli by umieszczać tam z nią Ciebie ? Przecież chcieli ją wyizolować, co trochę mija się z tym co nam przedstawiasz. No chyba że gdzieś się mylę, ale kilka rzeczy w tym tekście wzbudziło moje podejrzenie, co nie znaczy że z góry podważam jego autentyczność, dziękuję pozdrawiam.