A po drugie nie każdy uczy/ł się akurat angielskiego (niektórzy świadomie wybrali inny język, niektórym podrzucono i nie chciało się zmienić), o czym większość tutaj najwyraźniej zapomin
Dla takich biedaczków wymyślono szkoły języków obcych czy kursy internetowe. Ale zamiast ruszyć dupę można biadolić, że w szkole "ruski miałem bo komuna była".
Język mówiony jest zupełnie inny, niż pisany. A już w ogóle, kiedy rozmawia się z rodowitym, dajmy na to anglikiem. Znam historię wujka mojej koleżanki, który posiadał jakiś tam stopień w znajomości angola, że mógł uczyć w szkołach średnich. Pojechał do znajomych na wyspy i zapytał przechodnia jak dotrzeć na jakąś tam ulicę. Koleś tak mu wytłumaczył drogę, że typ jeszcze kilka godzin krążył w koło i pytał ludzi jak dojść w to miejsce.
Gość z filmiku mówi jeszcze "understandable". Gorzej, jak walą slangiem albo co gorsza jakąś lokalną gwarą.
Btw. co do nauczania szkolnego to jest ono o kant dupy obić. W polskich szkołach uczą języka, którego nie używają obcokrajowcy. Dla przykładu, uczniów uczy się niemieckiego "hochsprache", którego używa się tylko w pismach urzędowych, a zwykli ludzie na co dzień mówią zupełnie inną manierą.