No ale co wy pie**olicie jak normalnie można się tak napić? Nie każę wciągać nie wiadomo ile powietrza, tylko wystarczająco żeby mieć na wydech po kielonie przez co mniej w mordę pali. A potem zapita albo i nie. Przecież to są podstawy k***a.
Jak ktoś nie kuma to niech z wodą poćwiczy, a nie głupoty pie**oli, bo już myślałem, że źle napisałem posta.
Moja ulubiona książka. W zasadzie jedna z nielicznych, które przeczytałem od deski do deski, z ogromnym zaciekawieniem i na dodatek PO terminie, który wyznaczyła polonistka (ze znajomości lektury dostałem pałę i dopiero po fakcie zacząłem czytać dla samego siebie).