Witajcie sadole. Jestem tegorocznym maturzystą i dziwi mnie fenomen osobnych matur dla osób niesłyszących z języka polskiego. Fakt ten spowodowany jest dwoma osobnymi arkuszami, w których część zadań jest zupełnie inna niż dla osób zdrowych i wydłużonym czasem o 30 min. I teraz głowna myśl moich rozważań. Ja sie k***A pytam, jaka jest różnica w pisaniu matury z języka polskiego przez osoby zdrowe i głuche, skoro jedni i drudzy umieją czytać i nie muszą używać słuchu do jej napisania.
Na moje to osoby głuche powinny mieć skrócony czas pisania, ponieważ mogą w zupełnej ciszy rozwiązywać zadanka i jest im łatwiej, niż osobie zdrowej, która musi się "przejmować dźwiękami wydobywanymi przez inne osoby". Arkusz dostępny na stronie cke, dałbym linka, ale mam za mało postów na wstawianie.
Przede wszystkim głuchoniemi nie posiadają takiego abstrakcyjnego myślenia jak Ci słyszący. Jak powiesz do głuchoniemego "cześć Ty mój kotku" to pomyśli sobie ze jesteś niepełnosprawny intelektualnie. U nich kot to kot. Kamień to kamień. Nie możesz im powiedzieć że mają serce z kamienia bo on tego nie zrozumie, ale nie dlatego że jest głupi tylko z tego że u niego nauka języka to całkowicie inny wymiar
.
Nie ma co tłumaczyć. Autor chciał być fajny i myślał, że napisał coś odkrywczego a tu ch*j. Pewnie ma ból dupy bo kolejny raz mu na maturze nie poszło ;D
Arkusz dostępny na stronie cke, dałbym linka, ale mam za mało postów na wstawianie. 
