Do szkoły podstawowej przychodzi prezydent Łukaszenko. Pozwala dzieciom na zadawanie pytań. Zgłasza się mały Borys.
- Ja mam trzy pytania. Po pierwsze: jak się pan czuje po wygraniu wyborów, które pan sfałszował? Po drugie: czy nie uważa pan, że zakazanie białoruskiej flagi na Białorusi to paranoja? Po trzecie: czy to prawda, że chce pan przekazać władzę siedmioletniemu synkowi?
Łukaszenka zaczął się namyślać, gdy wtem zadzwonił dzwonek. Po przerwie dzieci wróciły do klasy, usiadły, Kola podniósł rękę.
- Ja mam pięć pytań do pana prezydenta. Po pierwsze: jak się pan czuje po wygraniu wyborów, które pan sfałszował? Po drugie: czy nie uważa pan, że zakazanie białoruskiej flagi na Białorusi to paranoja? Po trzecie: czy to prawda, że chce pan przekazać władzę siedmioletniemu synkowi?
Po czwarte: dlaczego dzwonek na przerwę zadzwonił dwadzieścia minut wcześniej? I po piąte: co się stało z małym Borysem?
W oryginale to był Gierek w kopalni i po przerwie padło mniej więcej takie pytanie "Jo sie pytom, gdzie jest górnik z kopalni Bytom". 30 lat temu to i było śmieszne, a nie jakiś zakichany Borys. Przenikliwość jego pytań pozwala sądzić, że dokładnie przestudiował wspomnienia młodego Lenina i dzieje fanów Pawlika Morozowa. k***a, co się dzieje, co kawałek nawracający chrześcijanie czy bojownicy o wolność państw trzecich.