True story z okresu gimnazjum, więc raczej nie było
Na lekcji religii katecheta prowadzi temat związany z seksualnością, związkami w młodym wieku itp.
- No jak myślicie, jaka powinna być odległość między chłopakiem a dziewczyną jak spędzają ze sobą czas? Czterdzieści, trzydzieści centymetrów?
- Minus piętnaście
ja nazwalem jezusa debilem po czym katechetka zrobila sie czerwona...
i ponoc doprowadzilem jakiegos ksiedza do czegos tam i pojechal do szpitala - dowiedzialem sie tego od okolo 25 ludzi z nie mojej klasy wiec chyba to byla prawda.
tak to sie robi
Ja zrobiłem totalny wywrót na lekcji religii pytając: "Czemu Adam i Ewa mają pępki skoro się nie urodzili?" a potem, gdy katechetka zignorowała moje pytanie, zacząłem naciskać "Nie będziemy prowadzili dalej zajęć póki nie powie nam pani czemu Adam i Ewa mają pępki skoro się nie urodzili!" Wyj***ła mnie z sali i kazała iść do dyra, dyro kazał obiecać, że będe już grzeczny, wróciłem na sale, katechetka pyta się mnie "Już, już? Przeszła ci ochota na głupie pytania?" na co ja "Dowodem na nieistnienie "Boga" są męskie sutki - skoro męzczyźni nie karmią dzieci to po co im sutki? Gdyby "Bóg" istniał, nie pozwoliłby na taką głupotę!". Skutek łatwy do przewidzenia
Nie jest prawdziwym ateistą ktoś, kto nigdy nie dostał obniżonego sprawowania za "trudne" pytania na lekcji religii!
bloodwar, jesteś oficjalnie debilem.
Widziałeś Adama lub Ewę, ew. jakieś zdjęcie z tamtego okresu? O jakich pępkach pie**olisz?
Gimboteista, k***a, oświecony.
Ja jak byłem w podstawówce, jakiejś 1 czy 2 klasie, na lekcji religii, jakaśtam stara brzydka siostra puściła nam animowaną adaptacje biblii. A po filmie zapytała nas wszystkich o ulubionego bohatera. Wszystkie dzieci mówiły coś w stylu jezus, adam, mojżesz etc. Jak przyszła na mnie kolej, ABSOLUTNIE SZCZERZE, odpowiedziałem, że lucyfer. Siostra wyzwała mnie od szatanów, wypieprzyła na korytarz i zabrałą do dyrektorki, następnie wezwała moich rodziców i namawiała ich aby skorzystali z pomocy egzorcysty bo jestem opentany.
To był ostatni dzień kiedy poważnie traktowałem lekcje religii.
Jak się nad tym zastanowić to może nawet to wydarzenie zapoczątkowało moją piękną drogę ku ateizmowi.
A tak apropos tych gimboteistów chodzących na religie, bo im mama karteczki nie podpisałą, gdy mi mamusia ma nie chciała podpisać to po prostu nie chodziłem. Od małego uważałem, że nikt nie ma prawa mówić mi w co mam wierzyć albo tymbardziej kazać mi chodzić na coś tak durnego jak Religia.