Od 42 lat pan Zbigniew dniami i nocami wystukuje na maszynie sądowe pisma, interweniujące w różnych ludzkich sprawach. Hobbystycznie.
Raz w tygodniu pcha na pocztę wózek załadowany bieżącymi sprawami: odwołania, zażalenia, rewizje, podania, apelacje, apelacje od odwołań. Żeby nie zgubić się, sprawom nadaje sygnatury; sprawy wkłada do teczek; teczki w grubsze skoroszyty; skoroszyty w pudełka po spożywce, oznaczane alfabetycznie.
Co jakiś czas robi tzw. happeningi uderzeniowe. Akcje polegają na zrzuceniu do sądu (w Radomiu, Ostrowcu, Szczecinie) partii 100 tys. pism, co powoduje paraliż, gdyż kilkunastu urzędników cały dzień musi spędzić na kosmetyce, czyli biciu pieczęci przy każdym poleconym (w znaczki zaopatruje się na koszt własny).
Tutaj był post wyśmiewający ten artykuł, ale się k***a nie doczytałem i pomyliłem i nie będzie. Ażeby warna nie dostać - niezły k***a typ, całe życie poświęcić papierom.
Ma pewnie umowę z pocztą polską na listy polecone to i wysyła. Swoją drogą ciekaw jestem jak by typ załatwił moich starszych sprawę gdzie przez 14 lat walczą z błędem zusu i komornikiem.
PIWO