Jaja są z tym ogólnie, jak to ktoś powiedział:
"Chcesz aby fizykowi zjeżył się włos na głowie? Spytaj go o wpływ obserwatora na rzeczywistość. "
Generalnie fizycy kwantowi są na takim etapie odkryć, że wydaje się, iż to "obserwator" - np.: my, determinuje to jak wygląda rzeczywistość. Stąd gdy zaobserwował go policjant - zdeterminował jego położenie. (tak sądzę)
Trochę hobbystycznie się tym interesuje i nie jestem specem, ale mam nadzieję, że być może trochę laikom przybliżyłem istotę.
Prościej.....
Jak robicie zdjęcie szybko jadącego samochodu to albo złapiecie ten samochód bardziej rozmyty ( znając czas robienia zdjęcia i długość samochodu można oszacować prędkość ) lub samochód będzie wyraźny ( Długość samochodu nie ulegnie zmianie, bo nie będzie aż tak rozmyty, więc nie oszacujemy prędkości, ale będziemy wiedzieli gdzie się dokładnie znajduje).
@Mojoo własnie to jest ta najciekawsza część fizyki moim skromnym zdaniem. Okazuje się że cała rzeczywistość jest subiektywna i wyniki jej obserwacji silnie zależą od właściwości obserwatora.
Przy czym "obserwator" w rozumieniu fizycznym to nie jest gała pana profesora w mikroskopie tylko zdarzenie fizyczne które weszło w związek przyczynowo skutkowy z obiektem obserwacji. W takim przypadku obiekt obserwacji zostaje zdeterminowany w zakresie podjętej obserwacji ale wciąż "rozmyty" w zakresie nieobserwowanych właściwości .
No dobra. Takie tam. Trudno to opisać potocznymi słowami. Nigdy nie daje się oddać rzeczywistego obrazu (nomen omen)
Pozdr
Jestę eksperę:
By dowiedzieć się gdzie coś jest potrzebny jest wpływ na te coś.
np działając na elektron falami gamma (bardzo małe) o dużej mocy (wymagane chyba przez czułość urządzeń pomiarowych) zmieni pęd elektronu, ale otrzymamy położenie.
analogicznie badając pęd zmienimy położenie.
By zobaczyć samochód musimy go oświetlić, co zmieni jego pęd, choć obiekty te (foton vs samochód) mają ogromną różnice w energii, więc i wpływ fotonu na samochód będą bardzo małe. Co innego atomy i ich fragmenty vs fotony.
To jak już was to tak zainteresowało to teraz jeszcze poczytajcie o kocie Schrodingera, nieśmiertelności kwantowej, kwantowym samobójstwie, teorii Everetta (równoległe wszechświaty). To jest dopiero ciekawe i to dalej fizyka, a nie Harry Potter
dla tych nie kumatych postaram się wytlumaczyc.
Jest sobie jądro jakiegoś atomu. Zapewne was uczyli ze wokół tego jądra latają sobie inne kuleczki, wlaśnie elektrony. Ale pomyślcie sobie że taki elektron naprawde ZApie**alA z niebywałą prędkością po bardzo małej orbicie. I w uproszczeniu no za ch*ja nie idzie go jakoś zobaczyć czy coś w te mańke. Przez to tak naprawdę wokół tego atomu w pewnej odległości tworzy się tjb mgla tego elektronu (coś w podobie śmigieł w helikopterze - nie widzimy ich wyraźnie, tylko są rozmyte). Przez tą mgiełkę nie możemy idealnie stwierdzić gdzie i z jaką predkością porusza się taki elektron. Mamy teraz 2 wyjścia albo będziemy znali dobrze jego prędkość albo będziemy znali jego położenie. Dam taki prosty wzór, może zrozumiecie o co chodzi (nie jest on prawdziwy, tak tylko zobrazuje na czym to polega)
znajomość prędkości * znajomość położenia = 1
czyli jeśli dobrze znam prędkość to musimy nie znać jego położenia i odwrotnie.
I teraz bezpośrednio o kawale. Dokładnie znamy prędkość - 250 km/h co oznacza że zupelnie nie znamy jego położenia.
sorki za duże sproszczenie, ale to w zupelności wystarczy żeby zrozumieć. A i jeszcze moja rada od serca, Nie starajcie się zrozumieć fizyki kwantowej, poświecicie temu całe życie a itak nic nie zrozumiecie
UP
Daj sobie k***a spokój To są podstawy fizyki, każdy to zrozumie... O ile nad tym siądzie.
Kawał całkowicie ch*jowy. sp***olony, do suszu z tym. A czemu tak? Bo źle napisany.
Może i do zasady nieoznaczoności się odnosi ale co z tego? Co z tego, że elektron nie wie gdzie jest?
Poprawna stara forma nie przerabiana:
Jedzie Heisenberg samochodem. Nagle zatrzymuje go policja:
-...No to będzie mandacik. Wie Pan w ogóle, jak szybko Pan jechał??
-Nie, ale wiem dokładnie jakie jest w tej chwili moje poleżenie.
Przez to tak naprawdę wokół tego atomu w pewnej odległości tworzy się tjb mgla tego elektronu (coś w podobie śmigieł w helikopterze - nie widzimy ich wyraźnie, tylko są rozmyte).
To uproszczenie troszkę nie trafia bo sugeruje istnienie jednak tej cząstki w kreślonym położeniu w określonej chwili. A tak nie jest. Elektron jest falą prawdopodobieństwa wystąpienia siebie samego w danym obszarze przestrzeni. Elektron nie jest obiektem sensu stricte więc nigdy nie zajmie obszaru przestrzeni który będzie w tym obszarze wypełniony 100 %-tach tym elektronem. Elektron nie ma objętości ani tym bardziej np promienia. W żadnej sytuacji nie jest np "kulką" jak to sobie wyobrażamy "od dziecka" W ogóle bez matematyki nie można sobie wyobrazić poprawnie elektronu inaczej niż poprzez wzory opisujące go.
To dopiero jest mózgojeb co nie ? a elektron wcale nie jest najdziwnieszy w tej menażerii...