Przypominam ze w Afganie wiekszosc rolnikow uprawia trawe dla haszu, wiec nie ma sie czym rajcowac ze zolnierze walcza na polach konopnych. Po godzinnej walce w takim miejscu musza miec niezle zawroty glowy, nic fajnego. No i w niektorych krajach dla ludzi kilka hektarow konopii to normalnosc, dla nas szok, tak samo jak u nas pola kukurydzy czy sady owocowe wzbudzaja pragnienia glodujacych dzieci w afryce (wiem ze nie maja internetu, ale misjonarze napewno opowiadaja im o raju, jaki czeka ich po glodowej smierci).