Rzeka w stolicy Nepalu, u podnóża Himalajów. Zwykłe życie zwykłych brudasów, co ciekawe, film nagrywany w trakcie trwania akcji "Green Kathmandu", która ma na celu między innymi czyszczenie ich najświętszej rzeki Bagmati, którą właśnie widzimy na filmie.
Jestem ciekaw, co Wy byście zrobili. XXI wiek - zatem śmieci 100 razy więcej niż 100 lat temu tak? 100 lat temu tak robili i dobrze było, teraz nikt nie wpadł na lepszy pomysł, bo wokoło są HIMALAJE! Trochę trudno "jebnąć" sobie wysypisko śmieci, jakich hektary mamy na równinach i nizinach. Dolina Katmandu jest malutka i przypuszczam, że gdyby nie wywalali śmieci do rzeczki to tylko najwyższe budynki sterczałyby zza sterty kompostu i innego ścierwa. A może spalarnię walnąć w środku miasta? Łatwo jest oceniać, jak się widzi tylko fragment rzeczywistości... Poza tym na 100% nie jest to pozostawione samej sobie - znaczy rzece, bo inaczej jeden zator i po zawodach... A rzeczka za mała, żeby jakiś transport po niej szedł. Jedne co by mogli zrobić to szczelne worki i nieco większe, żeby takiego chlewu nie robić, ale to biedni ludzie, kto z nas inwestuje w śmieci?!
Powinni ustawić tam kogoś z kałachem i rozwalać sk***ysynów jak leci :/
W Polsce niedługo będzie podobnie, wile miejsc jest zbliżonych do tego na filmiku, małe rzeczki nadal są traktowane jak pas transmisyjny do wywozu śmieci z okolicy.
Trzeba sobie tylko uświadomić fakt iż te śmieci przywieźli tam turyści z całego świata i pseudo-himalaiści którzy co roku porywają się na zdobycie najwyższej góry świata. Ekspedycję tam można już kupić za 4 tys euro tyle że czeka się od 4 do 6 miesięcy na swoje wejście gdyż tam są kolejki takich frajerów. Codziennie po kilka grup wyrusza w drogę na szczyt niosąc ze sobą wszelkie śmiecie i zdobycze zachodniej techniki - wywalając je po drodze jako bezużyteczne lub zużyte. Lokalesy je tylko zbierają jak wiatr przyniesie albo znajdą... Martyna Wojciechowska (tez pseudo-himalaistka, turystka raczej) w jednym ze swoich reportaży z wyprawy na Mount Everest napisała że obecnie większym problemem od zdobycia samego szczytu jest nie wdepnąć po drodze w żadne gó*no, tak obsr*ny jest szlak wejściowy.
Nie zdawałam sobie sprawy, że tam jest taki syf. Rany, i to jest ta ich święta rzeka? Pewnie tak jej hołd składają, brudasy. Nie przeszkadzają mi ludzie z tych biednych krajów. Przeszkadzają mi ich brudne zwyczaje i ten burdel, który tam panuje. Przerażające. Już lepiej żeby palili te śmieci w jakichś dołach.