Ja dokładnie tydzień temu po godzinie 20 śmigam sobie rowerem po ścieżce rowerowej (późna pora, obrzeża miasta to sobie pozwoliłem na większą prędkość) i tak zjeżdżam ze wzniesienia, aż mi dziewczę wybiega z parku obok na ścieżkę. Ja w akcie desperacji po hamulcach i skręcam w ten park, lądując rowerem w żywopłocie. Wyciągam rower z krzaków, chcę się już pytać sprawczyni wypadku o jej stan zdrowia, a ta wstaje i od razu do mnie z pyskiem, że już na policję dzwoni, bo ja jeździć nie potrafię i prawie ją potrąciłem. Zastanawiałem się przez chwilę nad wykorzystaniem późnej godziny, braku osób postronnych i pobliskich krzaków, doskonałych na ukrycie ewentualnych zwłok, ale dziewczę chyba pojęło co się święci i urwawszy swój ślinotok pognało w stronę centrum.
Ehh skąd ja to znam ... Sporo jeżdżę w terenie, ale żeby w teren dojechać, muszę się toczyć przez kawałek miasta. Chodnik 1,5 m szerokości, ścieżka jakieś 1,5 m szerokości, wyraźnie oznakowana a rozklapichy i tak lezą po ścieżce, mam dzwonek, którego kulturalnie używam. Nieraz słyszałem jak ktoś rzuca za mną kujwy i inne obelgi. Bo przecież pan i władca idzie i nie musi uważać na nikogo ani na nic. Na całe szczęście, jak dojadę do lasku, gdzie śmigam, kultura jest dużo lepsza.
Dużo z was piszę że dzieciak w prawo i on też w prawo , ale postawcie się w jego sytuacji , miał mało czasu na myślenie i tak piwo dla gościa że dzieciakowi nic nie zrobił.