Zacny wystrzał soku z arbuza.
A ktoś z samochodziarzy mi może wyjaśni, jaka jest prawna kwalifikacja takiego zdarzenia? Bo kierownik nie miał żadnej możliwości zobaczenia że pierdzik mu wyjedzie: był w martwym polu, schowany za bokiem naczepy a potem kabiny, nie zachował żadnej odległości, itd. Kierowiec rozglądał się tak jak powinien, ja tu błędu nie widzę. Tak więc: not guilty, czy też odpowie za motoseksualistę jak za człowieka?