Wiadomo, że beka lepsza od alko, tu nie ma co porównywać. Ale mimo całej tej pozytywnej otoczki, gość w moich oczach ewidentnie przegina z paleniem. Wiadomo wszystko jest dla ludzi, i fajnie jest się zbakać w swoim gronie, lecz być ciągle na haju to nie to samo. Szczerze bałbym się tak żyć, lubię się "zagłębiać w sedno sprawy" i fajnie zastanowić się nad jakimś tematem w alternatywny sposób, ale sytuacja, że zaczyna się "każdy" dzień od blanta jest zwykłym okłamywaniem siebie. Bycie ujaranym na pewno nie wiąże się z kontaktowaniem z rzeczywistością, a w życiu chyba właśnie o rzeczywistość chodzi. podobnie jest z grami, ludzie wciąż gadają "ciekawe kiedy gry nie będzie można odróżnić od rzeczywistości?" - nie widzicie co się za tym kryje? Po co, jaki jest sens tworzenia imitacji rzeczywistego świata, skoro ten świat mamy za oknem?