18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Co jest gorsze od kobiety za kierownicą?

BongMan • 2013-02-07, 15:42
Kobieta za sterami :D

Cytat:

Lądując na USS Abraham Lincoln, kapitan (ang. Lieutenant) Kara Hultgreen próbowała wprowadzić samolot na odpowiednią ścieżkę poprzez obrócenie go wokół osi pionowej. To był błąd numer jeden, ponieważ silniki Tomcata są podatne na zgaśnięcie – o tym wie każdy, a już na pewno każdy pilot – są podatne na utratę mocy i zgaśnięcie, gdy powietrze nie wpada do nich równolegle do ich osi. No i faktycznie, lewy silnik odmówił współpracy.

Co to oznacza w praktyce? Lecisz bardzo powoli, a więc różnica w ciągu silników sprawia, iż samolot odchyla się coraz bardziej w lewo (bo prawy silnik pcha dużo mocniej), a stery kierunku mają problem z wyrównaniem tego. Kara Hultgreen popełniła w tym momencie drugi błąd: dała pełen ciąg i dopalacz. Skutkiem tego było jeszcze szybsze odchylanie maszyny od toru lotu, a ze względu na duży kąt natarcia ropoczął się też przechył wzdłuż osi podłużnej (czyli prościej mówiąc: samolot przechylał się na lewą burtę). W tym momencie nie było już nadziei. Jej RIO (ten z tylnego fotela) odpalił fotele – niestety fotel pilota jest odpalany 0,4 sekundy po fotelu RIO. W tym momencie Tomcat był już obrócony w dół i fotel Hultgreen uderzył w powierzchnię oceanu. Zginęła na miejscu.

A co powinna była zrobić? Powoli dodawać ciągu i po prostu przelecieć ponad lotniskowcem, a następnie albo nawrócić do drugiego podejścia, albo spokojnie się katapultować w możliwie najbezpieczniejszej pozycji.


borisklinga

2013-02-08, 13:50
!Timon napisał/a:

Większość kobiet nie ogarnia pilota do telewizora, jeszcze mniej prowadzenie samochodu, więc znalezienie dobrego pilota płci żeńskiej pewnie przypomina szukanie przysłowiowej igły w stogu siana. Tym razem się nie udało.
;)




pie**olisz pan az żal czytać,

Betty Skelton, swietna pilotka, lata pozniej specjalnie dlaniej zbudowano bardzo udany samolot Pitts Special



Svietlana Kapanina, jedna z moich ulubionych pilotek akrobacyjnych




No i jeszcze Melissa Pemberton


A tak na marginesie,
w czasie 2 wojny to glownie kobiety dostarczaly samoloty z fabryk do jednostek frontowych, wyobrazasz sobie 18 letnia dziewczyne za sterami B-17 ?

oc...........an

2013-02-08, 14:22
Mała informacja dla ciekawskich - o ile w US Army Lieutenant to stopień Porucznika, to w US Navy mają jakieś cygańskie hierarchie i jest to ekwiwalent Kapitana. Dziwni ci hamerykanie...

rimogyz

2013-02-08, 14:40
DUST DEVIL napisał/a:

Mała informacja dla ciekawskich - o ile w US Army Lieutenant to stopień Porucznika, to w US Navy mają jakieś cygańskie hierarchie i jest to ekwiwalent Kapitana. Dziwni ci hamerykanie...



To ty masz jakieś cygańskie informacje.

US Navy Lieutenant - podporucznik
US Navy Lieutenant Commander - porucznik

A narzekaczom na babeczki za sterami - wy byście nawet nie potrafili jednego silnika w F-14 uruchomić, a śmiejecie się z babki, która potrafiła widowiskowo pier***nąć. :-P

BongMan

2013-02-08, 14:43
torro napisał/a:

BongMan, przechowujesz suchary nawet 19 lat? Szacun...


Uzus językowy to dla ciebie wymysł nieuków, a historyczny materiał związany z lotnictwem to suchar. Któryś z nas ma chyba coś nie tak z postrzeganiem otoczenia.

oc...........an

2013-02-08, 20:54
@rimogyz

To żeś doj***ł do pieca aż zgasł... -_-

http://en.wikipedia.org/wiki/United_States_Navy_officer_rank_insignia

Zauważ, że Lieutenant to dwie złączone pałeczki - ekwiwalent KAPITANA US Army (nawet w opisie filmiku masz "Lądując na USS Abraham Lincoln, kapitan (ang. Lieutenant) Kara Hultgreen..."). Lieutenant Commander to ekwiwalent Majora US Army u nich (dębowy liść).

Oto są insygnia oficerskie US Army - http://en.wikipedia.org/wiki/US_Army_officer_rank_insignia

Tu mamy już "po Bożemu" -Porucznik to jeden "patyczek" Kapitan to dwa "patyczki", Major to liść dębowy itp...


Jest to amerykański system i pamiętając jak oni lubią utrudniać sobie życie (system Imperialny, zapis daty MM/DD/RRRR) nie ma co temu dziwić...

rimogyz

2013-02-08, 21:41
@DUST DEVIL

to ty żeś teraz doj***ł do pieca, bo porównujesz stopnie w dwóch odrębnych pionach wojskowych US. Dobrze, że nie porównałeś jeszcze do rang marynarki wojennej Mongolii :D

Dobra, nie robię sobie jaj. Wiem do czego pijesz - chodzi ci o ekwiwalentność rang. Ale te rangi nie są w rzeczywistości równe (tylko na papierze i w internecie) - w sensie: nie są na równi traktowane w praktyce.

Innymi słowy - w US Army lub Marine Corps i tak kapitan nie potraktuje na równi porucznika z US Navy (który będzie się o to pienił), tak samo kapitan US Navy będzie nieco z góry traktowany przez pułkowników armii, marines, czy wojsk powietrznych (mimo, że to ranga ekwiwalentna). Tu dochodzimy do sedna - pop***na amerykańska tradycja wynikająca z równie pop***nej tradycji brytyjskiej (tylko na odwrót - bo u Brytyjczyków to flota zawsze była prestiżem - u amerykanów przede wszystkim prestiż to siły powietrzne i korpus Marines [który notabene jest oddzielnym pionem od marynarki wojennej i ma własne stopnie wzorowane na US Army]). Także z jednym się zgodzę - lubią sobie utrudniać życie.

oc...........an

2013-02-09, 01:26
rimogyz, mi o te na papierze chodziło ;)

Te zagadnienia rang ogólnie są ciekawym tematem. Taki sierżant w PL dla przykładu to kible czyści, w czasie gdy w US Army dowodzi oddziałem ;) Tata mojego dobrego kolegi był ostatnio w Afganistanie jako obserwator (pułkownik lotnictwa) i po przylocie stwierdził, że za 25 lat służby miał pod sobą max 15 żołnierzy na wyłączne rozkazy, a w Afganistanie w US Army porucznik miał 30 ;)

A jak pomyślimy o US Navy to w ogóle można pie**olca dostać: taki komandor (commander) to często statek ma na rozkazy, a tego tak łatwo nie przeliczysz na jednostki...

Stopnie to niezły burdel...

torro

2013-02-10, 00:55
BongMan napisał/a:


Uzus językowy to dla ciebie wymysł nieuków, a historyczny materiał związany z lotnictwem to suchar. Któryś z nas ma chyba coś nie tak z postrzeganiem otoczenia.



Któryś z nas ma coś nie tak z czytaniem ze zrozumieniem...

Nidzie nie twierdziłem, że uzus to wymysł nieuków. Co najwyżej rzecz dla nieuków bardzo przydatna, bo legitymizująca ich nieuctwo, jako że uznająca za dopuszczalną normę niewłaściwe posługiwanie się językiem, wynikające z ignorancji i niewiedzy. Rzecz w tym, że nie można sobie dowolnego błędu uznać samemu za uzus, na tej podstawie, że słyszymy iż wielu ludzi go popełnia. Musi to zostać uznane przez polonistów i odnotowane choć w jednym słowniku poprawnej polszczyzny. Póki co, nie słyszałem by jakikolwiek polonista uznał używanie zaimka "mi" na początku lub końcu zdania, albo jako formę akcentowaną, za dopuszczalne ze względu na częstość występowania tego rażącego błędu językowego.