18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Zwidy, jawy, przewidzenia

arkanoid • 2015-05-19, 10:23
Sprawa jest dość osobista i intymna niemniej dla mnie intrygująca, więc postanowiłem ją tu opisać.
Chodzi o mojego ojczulka. Wykryto u niego guz na jelicie, ojczulek wiekowy, ma problemy z sercem, po zawale i udarze ale guz to guz, trzeba operować.
Pierwsza operacja, wycięto guz, tata zadowolony ale jak okazało się po wysłaniu wyciętego kawałka, że wycięto za mało ( guzy wycina się tak by wszystkie brzegi nie miały zmian chorobowych). Dwa dni później kolejna operacja, co dla osłabionego serca bardzo ryzykowne ale mus to mus.
Druga operacja, wszystko w porządku do momentu, gdy ojczulek zaczął już jeść. Okazało się, że źle zszyli jelito i treść pokarmowa wylewała się do wnętrza.Groźba zapalenia otrzewnej i decyzja o kolejnej operacji (trzeciej w ciągu tygodnia) tym razem ratującej życie.
Udało się, operacja powiodła się ale....
Od tego czasu wszystko się zaczęło.
Gy przyszedłem odwiedzić tatę w szpitalu zastałem nieciekawy widok. Tata leżał na OIOM-ie, nikogo nie poznawał, do nikogo się nie odzywał jedynie głośno powtarzał słowa "Boże, Boże pomóż". Bez przerwy, kilka godzin. Od lekarzy dowiedzieliśmy się, że po trzech ciężkich operacjach w tak krótkim czasie i co za tym idzie niedotlenieniu mózgu takie rzeczy się zdarzają ale to mija.
Dzień następny.
Tata już nas, rodzinę poznaje ale nie pozwala do siebie dochodzić. Twierdzi, że ma w sobie bombę, która zaraz wybuchnie i nie chce nas zabić. Po licznych prośbach pozwala na podejście ale pojedynczo, najpierw moja żona potem ja, bo gdyby wybuchł i zabił jedno z nas to drugie mogło by się opiekować córką (jego wnuczką). Zaznaczę przy okazji, że w tym czasie bardzo interesował się wnukami, wypytywał i nich martwił się itp.
Kolejna wizyta, przyszedłem z mamą. Tata ze łzami w oczach krzykiem nakazuje mamie zadzwonić do mojego młodszego brata by ten jak najszybciej przyszedł i wziął ze sobą jakiś kij, bo czekają na mnie łobuzy i musi mi pomóc by mnie nie pobili.
Wierzcie mi, słysząc takie i podobne rzeczy z ust rodziciela nie jest do śmiechu.
Podczas tej samej wizyty do taty podeszła pielęgniarka pytając czy mu w czymś nie pomóc, mój ojczulek na co dzień bardzo szarmancki i kulturalny w stosunku do kobiet szczególnie obcych, wypalił "sp***alaj diable". :shock:
Następne dni to kolejne niespodzianki.
Gdy tata zaczął już jeść i pić w ogóle nie chciał jeść zup, które na co dzień bardzo lubi. Gdy podawaliśmy mu picie wypluwał i kazał przynieść "wody z kibla" bo to co mu dajemy jest z kaszą i on picia z kaszą nie chce. Dziwne jest to, że gdy szedłem do łazienki i udawałem, że nalewam do butelki wody z kranu a potem dawałem mu tą sama wodę co przedtem rozpoznawał to, woda faktycznie nalana z kranu w łazience była już dobra. Ale musiała być z łazienki, nalana z kranu znajdującego się na sali tez była z kaszą.
Ojczulek leżał ponad miesiąc, musiał się potem na nowo uczyć chodzić. Przyszedł czas by zaczął w końcu się podnosić i chociaż siadać na łóżku.
Gdy przy kolejnych odwiedzinach poprosiłem go by może spróbował usiąść, jestem to mu pomogę, odpowiedział, że nie trzeba, da sobie radę, on już dzisiaj ponad dwie godziny samolotem latał :shock:
Gdy tata doszedł już do siebie, zaczął kontaktować, przeprosił wszystkie pielęgniarki za swoje zachowanie o którym dowiedział się od nas gdyż nic nie pamięta.
Nic poza jednym, to pamięta bardzo dobrze..... gdy jedna z pielęgniarek pojawiała się na sali robiło się ciemniej a w okół tej pielęgniarki widać było czarną poświatę.... :evil:

sz4dy

2015-05-19, 15:44
Mialem dokladnie to samo, Mamie podali zbyt duza dawke morfiny w nocy i 3 dni nasluchalem sie na tyle ciekawych rzeczy ze moznaby ksiazke napisac.
zamykaniu w piwnicy, biciu Mamy i wszystkich, mordowaniu ludzi, ukrytym skarbie, workach z ziemniakami w pokoju, cieniach na scianie z demonami itd itd.. duzo tego bylo, ale na szczescie w koncu minelo

vil

2015-05-19, 16:10
Kazaliście TEJ pielęgniarce się przeżegnać? :D

carefulnow

2015-05-19, 16:22
Gość ma nowotwór, po zawale, po udarze, wiekowy, a wielu by tutaj chcialo lekarzy wieszać. Jeśli myślicie, że operacja to jak wymiana oleju w silniku, a człowieka można na dowolną długość czasu wyłączyć, to kiepsko.

Pozdrawiam autora i jego ojca

vojtasopole

2015-05-19, 16:57
@carefulnow- Gdyby za pierwszym razem, należycie przeprowadzili operacje, to do dwóch kolejnych by nie doszło. Można by spekulować wiele na ten temat, jednak prawda dla mnie jest taka, że raz sp***olona operacja poniosła za sobą kolejną, również sp***oloną, aż do trzeciej ratującej życie.

tanhayi

2015-05-19, 16:57
Zdrowia Tacie!!!

carefulnow

2015-05-19, 17:03
vojtasopole, no właśnie niekoniecznie. nie wiem jaka była rozległość nowotworu, ale tylko w pierwszysch etapach rozwoju nowotwór jelita grubego 'łatwo' jest usunąć. Poza tym, nawet w wiele oświeconych Stanach Zjednoczonych przeprowadza się reoperacje, i to o wiele częściej niż w Europie. To niekoniecznie jest błąd.

Klamson

2015-05-19, 17:11
To prosty przykład opętania. Kiedy organizm jest bardzo słaby szatanowi jest łatwiej. Większość opętanych ma problemy ze zdrowiem. Ktoś musiał się bardzo mocno modlić o Twojego Ojca. Pozdrawiam.

cisse09

2015-05-19, 17:32
Mój dziadek w ostatnich tygodniach życia też miał odpływy. Chorował na nowotwór, który go wręcz zjadał i doszedł do mózgu. Miał ochotę zjeść zupę kaszanową, kanapki tylko podgrzewane tak jak zwykle, z wyjątkiem jednej - kiedyś zrobiłem mu kanapkę z kota, bo wracam z pogrzebu tego kota i on tego nie będzie jadł. Wyprawy do Zakopanego o 4 rano albo do mechanika z samochodem do Katowic to były stałe elementy. Kiedyś o 5 prawie drzwi otwierał i wychodził do kościoła, a dziwić może tylko to, że rak był również na kościach, które po prostu gniły. Także cieszę się, że u Twojego taty wszystko jest już ok, bo wyobrażam sobie, co mogłeś czuć.

faptime

2015-05-19, 17:43
też miałem podobne jazdy. Mój ojciec miał raka z przerzutami (kiedy się o tym dowiedziałem nie było ratunku bo rak był już wszędzie). Widziałem jak z ojca robi się warzywo, z dnia na dzień przestał poznawać ludzi, potem zrobił się jak niemowlę... Opiekowaliśmy się nim przez cały czas, karmienie, wymiana pieluch, nawet głupie przytulanie pomagało by uśmierzyć jego ból. Cholernie przykry widok patrzeć na ojca który umiera na Twoich oczach, ale dzięki takim doświadczeniom mam nadzieję że wyrosłem na odpowiedzialnego człowieka, który nie boi się życia. Życzę Twojemu ojcu baaardzo szybkiego powrotu do zdrowia, wiem co wyniszczenie organizmu potrafi z człowieka zrobić... Ech, jakie życie jest kruche...

Sys3k

2015-05-19, 18:26
Ciekawe czy ma obie nerki. Mam nadzieje, że Ojciec czuje się dobrze i już nie ma lotów.

lith

2015-05-19, 18:28
Może po lekach, może jakies niedotlenienie podczas operacji -nie wiadomo co się działo podczas zabiegu, z takimi obciążeniami to nie jest łatwa sprawa. A powikłania czasami występują jacy zajebiści lekarze by nie byli. Ludzki organizm to dość skomplikowana 'maszyna' i nie da się wszystkiego przewidzieć.

Re...........ox

2015-05-19, 18:52
Od zawsze mnie zastanawia jak działa mózg człowieka w takim stanie, moją kuzynkę "opętało" jak ktoś twierdził, mówiła jako mężczyzna, dziwnym głosem patrząc na każdego się oblizywała, nie spała całe noce oraz mówiła w dziwnych językach a przy modlitwach które zawzięcie odmawiała moja babcia wiła się po pokoju, poszła do psychiatryka, pół roku leczenia i .. nic, nawet było gorzej, aż w końcu na silę zaciągnęli ją do egzorcysty, byłem przy tym i wyglądało naprawdę strasznie, przykuta łańcuchami do podłogi w koło pełno świec, egzorcysta coś tam czytał w Łacinie z dobre 3 godziny, aż na koniec egzorcysta podszedł do niej i narysował znak krzyża na czole i.. usnęła, przestała wydzierać mordę (moje uszy już krwawiły od tego darcia się), i spała z dobre kilka godzin, a gdy się obudziła nic nie pamiętała, jedynie co ostatnio pamiętała jak poszła spać pół roku i się obudziła tutaj - Ciekawe kiedy naukowcy rozgryzą działanie ludzkiego mózgu, w opisanym przeze mnie zdarzeniu żadne leki nie pomogły ani badania nic nie wykazały, ale rytuał już naprawił wszystko.

Bombardierro

2015-05-19, 21:07
A mnie coś tu się nie podoba.
Jakim cudem już 2 dni po operacji był wynik badania histopatologicznego? Jak do tej pory (przez dobrych parę lat) były 2 opcje co do tego badania- albo śródoperacyjne, gdzie obok sali operacyjnej jest histopatolog i ocenia wycinek, albo postoperacyjne na wynik którego czeka się 3-4 tygodnie. Po tego typu operacjach (onkologicznych) pacjent jest wypisywany do domu gdy jest już na chodzie i ma polecenie by zapisać się do lekarza prowadzącego do poradni i by przyszedł do niego z wynikiem badania histopatologicznego. Taka jest obecnie standardowa procedura. W związku z tym... 2 dni po operacji już wiedzieli? mocno podejrzane.
Nie wiem czy mości sadolowie zdają sobie sprawę czym jest operacja. To nie jest wymiana spalonej żarówki czy oleju w samochodzie. Przy każdej operacji istnieje takie coś jak RYZYKO. To oznacza że nawet jeśli operacja została przeprowadzona poprawnie to mogą się pojawić powikłania. Pacjent przed operacją dostaje zgodę do podpisania w której są wymienione wszystkie możliwe powikłania, łącznie ze śmiercią czy jak w tym wypadku zapaleniem otrzewnej. Jeśli czegoś nie rozumie- tłumaczy mu to lekarz, w miarę możliwości lekarz prowadzący i który go będzie operował. W związku z tym jeśli ktoś na podstawie historii, jakże jednostronnej, mówi "lekarz sp***olił zabieg" to gratuluję mu inteligencji, do tego polecam włączyć TVN i dalej ulegać propagandzie jacy to polscy lekarze są ch*jowi.
Czy dziwią mnie te zaburzenia psychiczne? nie. Jest coś takiego jak zespół paranowotworowy. Zainteresowanych odsyłam do googli

@vojtasopole
Cytat:

@carefulnow- Gdyby za pierwszym razem, należycie przeprowadzili operacje, to do dwóch kolejnych by nie doszło. Można by spekulować wiele na ten temat, jednak prawda dla mnie jest taka, że raz sp***olona operacja poniosła za sobą kolejną, również sp***oloną, aż do trzeciej ratującej życie.


Lekarz operujący (tzw. operator) wycina tkanki z tak zwanym "marginesem zdrowych tkanek", czytaj wycina maksymalną dopuszczalną ilość zdrowych tkanek pośród których według niego nie będzie komórek nowotworowych. Ponieważ gołym okiem raczej nie da się stwierdzić czy wyciął wszystkie komórki nowotworowe czy nie, tkanki są wysyłane do badania histopatologicznego by ocenić radykalność zabiegu. Dopiero potem można się zastanawiać co robić dalej- czy kontynuować chemioterapię, kwalifikować do reoperacji itd. Także nie ma czegoś takiego jak sp***olona operacja, no chyba że komuś by przeszczepili dupę na miejsce mózgu.
Nie ma za co

gupichuj

2015-05-20, 06:09
Xevrrer,
Nie chce mi się wierzyć że Cię egzorcysta wpuścił bo by jej wtedy nie mógł wyr*chać.

fryc88

2015-05-20, 08:50
Błąd w temacie - PRZYwidzenia powinno być.