nie musi, wczoraj, dzień wolny, jem sobie obiadek a tu dzwonek do drzwi, otwieram, patrze a tam grupka dzieci z pomalowanymi pyszczydłami, poprzebierana za ch*j wie co domagająca się słodyczy. Byłem tak wk***iony, co było spowodowane tym że dosłownie niecałe 10 minut wcześniej przegoniłem pie**olonych jehowców, i być może w chamski sposób uświadomiłem dzieciarnie że to nie pie**olony zachód i odprawiłem je z kwitkiem a wiedząc że będą łazić po całej miejscowości to przeszedłem się także do mojej kochanej babuni i jakiż był wyraz twarzy dzieciarni gdy znowu otworzyłem im drzwi ja i znowu odprawiłem je z kwitkiem . Napisze ci tyle że nie wiem po kiego ch*ja te zasramane celtyckie święto jest wbijane dzieciom do łba. Jak tak dalej pójdzie to za kilka lat będzie normą to że bachory będą dzwonić do twoich drzwi i domagać się ch*j wie czego. Mam nadzieje że za rok już do mnie nie przylezą. Ktoś się już z tym na "swoich śmieciach" zetknął, czy tylko ja?