Ile bym oddał za dużego fiata. Wtedy jak to był szczyt technologii motoryzacji to przynajmniej człowiek był potrzebny. A nie jak teraz - samochód zaparkuje, pojedzie po właściwym pasie, sam odpali a niedługo nawet będzie odstraszał murzynów.
Wolałbym się przejechać taką taryfą niż jakimś starym mercedesem kojarzącym mi się z cyganami.
W Krakowie są wciąż jeżdzące, żołte borewicze, dwóch gości sobie takimi pomyka, stoją głownie wieczorami na ul. Siennej ku wielkiej uciesze turystów, trochę je tylko szpecą naklejki z herbem miasta ale cóż takie mamy pzepisy i muszą być