Było sobie małżęństwo, które miało problem z tym aby począć dziecko. Mąż ciągle chodził i myślał czemu tak się dzieje że nie jest w stanie zapołdnić swojej żony. Próbowlai codzienni i wciąż im się nie udawało. Pewnego dnia mąż wrócił wcześniej z pracy, wchodzi do domu a tam listonosz, liże cipe jego żony. Zdenerwowany zaczyna wrzeszczeć:
-Już wiem kto mi k***a moje dzieci wyjada!
Omsknął się komuś palec na alcie i trąbią w te trąby "gramatyczni naziści". A jak ktoś pisze nie używając znaków interpunkcyjnych, że o naszych Polskich już nie wspomnę, to k***a cisza jak makiem zasiał.
I weź to k***a zrozum.
Było sobie małżeństwo, które miało problem z tym aby począć dziecko. Mąż ciągle chodził i myślał czemu tak się dzieje że nie jest w stanie zapłodnić swojej żony. W końcu wpadł na pomysł żeby wydymać żonę, a potem powiesić ją za nogi do żyrandola żeby sperma nie wyciekła z c*pki. Po całej odwalonej robocie, wychodzi do sklepu po zasłużone piwo.
W międzyczasie przychodzi listonosz. Puka do drzwi, nikt nie otwiera więc wchodzi żeby sprawdzić czy wszystko w porządku. Wchodzi i widząc nagą kobietę przywieszoną do żyrandola od razu zabiera się za minetkę.
Kilka minut później wchodzi mąż kobiety i widząc całe zdarzenie drze ryja:
- Aaaa to ty ch*ju mi dzieciaki wyjadasz!