Mało prawdopodobne żeby ktoś miał stodołę pelną klasyków wartych, lekką ręką licząc, z 10 milionów i NIKT z sąsiadów o tym nie wiedział, żaden znajomy po smierci właściciela nie zastanowił się co się stało z jego słynną kolekcją, żaden spadkobierca się nie upomniał o wielki połać ziemi i duży budynek. I pytanie nr 1 - czemu do cholery nikt nie odspawał tych drzwi przed sprzedażą, przecież to jest koszt rzędu jednej tarczy do piły i flachy dla pana Mietka spod budki z piwem który by się zajął jej obsługą przez 15 minut.
Sprostujcie mnie jak wiecie lepiej.
Jeśli kupiłbym taką posiadłość to to co w niej się znajduje(samochód, pralka) też należy do mnie.
O tyle w przypadku pralki nie ma wątpliwości, ale np na samochody mogą być jakieś papiery nie?