Po chwili jego dusza patrzyła na to, co jeszcze sekundę temu było jego ciałem, oraz chwilę próbowała ogarnąć o co chodzi, a dalej, to już Boża decyzja (z ateuszami kłócić się nie będę, bo miałem możność przeżycia śmierci klinicznej i bycia martwym, wyjście duszy z ciała przypomina nagłe wpadnięcie do np. basenu, pomimo tego, że moja śmierć była powolna, a nie jak tu raptowna).
Zawsze jak patrzę na samobójców wiem, że ich problemy się nie skończyły, a tak naprawdę to dopiero zaczęły.
@up
Samej śmierci się nie boję, każdego to spotka i tyle. Z racji wykonywanego zawodu często bywam w szpitalach i jedyne czego się boję to być ubezwłasnowolniony własną chorobą i ludźmi którzy będą to moje cierpienie przedłużać jak tylko się da. Tak naprawdę to mam nadzieję że złapie ten moment kiedy trzeba będzie sobie strzelić w łeb by nie umierać jak gnijąca roślina na szpitalnym łóżku. Czy jest coś dalej? Nie mam pojęcia ale wiem że każdy z nas prędzej czy później się o tym przekona. A co do sensu życia:
"...All those moments will be lost in time, like tears in rain. Time to die..."
Pozdrawiam