Ty jesteś pie**olnięty, czy jaki? Według ciebie wyrażę ci szacunek jak ci rozpie**olę miejsce pracy albo spalę samochód pod domem, tudzież rozjebię ołtarz Wita Stwosza i powyrywam płytki z chodnika, którym chodzisz jeśli już nie ma być coś bezpośrednio dotyczącego twojej własność. To ma być szanowanie się?!?
Wolę "śmieszkowe pie**olenie" Polaków niż francuski sposób rozwiązywania problemów. Francuzi protestują bo podatki za wysokie, więc postanawiają zrównać z ziemią połowę miasta, podpalać samochody, niszczyć chodniki, sklepy i skwerki, żeby potem ten sam rząd z ich pieniędzy te wszystkie szkody naprawiał? No bardzo logiczne! Nawet jeśli zamrożą jeden podatek, to znajdą sposób, żeby wprowadzić kolejny (np. celowo wywołają malutką inflację). A co z Makaronem? Odwołają jego, przyjdzie następny, być może gorszy. Psy szczekają, a karawana jedzie dalej. Uważam, że Polacy nie są osłami tylko świetnymi taktykami, którzy usiłują problem rozwiązać od środka, a nie rozbojem. A jak rozwiązują problem? A choćby zakładając przeróżne ekonomiczne stowarzyszenia i fundacje, które kształcą dzieci z podstaw ekonomii i lobbują na rzecz zmniejszenia podatków, ograniczenia biurokracji czy próbują karierą polityczną wpływać na kształtowanie gospodarki. Może się komuś wydawać, że te działania nie są spektakularne i nie są natychmiastowe. I będzie mieć racje, bo nie są, ale kształtowanie świadomości ekonomicznej choćby w Szwajcarii nie wydarzyło się w ciągu roku tylko dekad. I tak, większość Polaków to częściowo idioci wierzący, że nie płacą żadnych podatków. Ale przy okazji tych idiotów warto też wspomnieć o geniuszach rejestrujących firmy na całym świecie i robiących takie optymalizacje podatkowe, że nie jeden noblista ekonomii byłby pełen uznania. Jak zmiany to nie rewolucją, a sposobem.