Wypadek Pierre'a Levegha w wyścigu 24-godzinny Le Mans z roku 1955. Był jakiś tam kontakt jego Mercedesa z Austin-Healy i Merc poleciał w trybuny. Wyrwany silnik i kilka innych części plus wrak ściagnęły ponad 80 ludzi w p*zdu na drugą stronę świata. Tyle z teorii.
Moja żona byłaby zachwycona. Ostatnio jak oglądaliśmy F1 GP Monako to po 50-ciu okrążeniach stwierdziła, że straszne nudy są, bo taki ciasny tor, a nikt się nie rozbija. Ona ogląda wyścigi tylko dla wypadków!!
Był jakiś tam kontakt jego Mercedesa z Austin-Healy i Merc poleciał w trybuny. Wyrwany silnik i kilka innych części plus wrak ściagnęły ponad 80 ludzi w p*zdu na drugą stronę świata.
Ani stary Zientarski, ani Borowczyk nie skomentowaliby tego lepiej...
tkopo napisał/a:
Ahhh... Ale urwał
k***a! Ile jeszcze kurewskich razy to będzie k***a się pojawiało k***a?! Czy kogoś to k***a jeszcze śmieszy k***a?!