Na egzaminie odpowiadasz, że maksymalna prędkość to 3 albo 6km/h (w hali), a potem idziesz do pracy i zapie**alasz jak najszybciej, bo jest zapie**ol...
No zajebiście... ten ma na ryju ładunek z tej palety (co to było? Chyba zgrzewki z napojami?) a tamten szarpie za tą folie i gniecie go jeszcze bardziej
Taki wózek waży ze 3 tony, więc spotkanie z nim to nie najprzyjemniejsza rzecz pod słońcem. Na wózki przechodzi się psychotesty, testy na reakcję oraz test na inteligencję w skali APIS(przynajmniej ja tak miałem). Zdanie egzaminu to nic trudnego(u mnie mój instruktor egzaminował tego dnia), bo i same kierowanie takim wózkiem to prościzna.
No cóż, kamizelki odblaskowe by sie przydały, może by ten z widlaka go zauważył. Już pominę fakt, że pewnie klaksonów nie używają wyjeżdżając z alejek.