W starej wieży na straszliwym zadupiu siedzą sobie nocą trzy wampiry i grają w karty. Grają grają, noc mija i zrobili się głodni. Jeden mówi:
W1 -Grajcie we dwóch, ja idę coś wrzucić na ruszt.
Długo nie trwało i wrócił. Na brodzie cienka stróżka krwi.
W1 Znacie tę wioskę na południe stąd?
W - Tak
W1 - No to już jej nie ma. Wyssałem ich co do jednego...
Drugi wampir wstaje:
W2 - Dobra, teraz wy grajcie a ja lecę co zeżreć.
Po pewnym czasie wrócił. Usta umazane krwią...
W2 - Znacie to miasteczko na zachód stąd?
W - No...
W2 - Już tam żywej duszy nie ma.
Trzeci wampir wychodzi, rzucając w drzwiach:
W3 - Teraz ja, niedługo wracam.
Wraca po dłuższej chwili. Morda cała juchą ubabrana.
W - A ty gdzie byłeś?
W3 - ........ yyy.... Nigdzie. Wyj***łem się na schodach.
Mały rekin pyta ojca:
- Tato, a dlaczego zanim zaatakujemy windserfera, to zawsze go opływamy trzykrotnie?
- Synku, nie chciałbyś chyba jeść takiego świeżo obesranego...
@Czóbaka Nie, po prostu serwował świeże suchary i dawał się poczuć dobrze tym, którzy mogli wymyślać lepsze kawały, a nie musieli tego robić, bo z miejsca wiedzieli, że zrobiliby coś lepiej. To bardzo cenne. Tym charakteryzuje się prawdziwy komik.