Klecha oczywiście sprytnie uniknął problemów, oni to wiedzą jak na tacę zbierać i tam ewentualnie wyzywać od antychrystów, jak odpowiedniej sumy nie dasz, bo przecież "jaka wiara, taka ofiara".
Gnębienie żuli - szczyt frajerstwa. Autor jest do tego taką ciotą, że wybrał żuliettę bo żul płci męskiej by mu zaj***ł w niewyparzony pysk i skończyłby się dzień dziecka.