Gość bijący pyta tego bitego o to, gdzie jest jego towar. Mówi o wadze, więc zapewne gość zgubił parę dilerek. Bity tłumaczy, że wypalił to jego kumpel, bo dał mu go po pijaku. Bijący grożą mu, że będzie robił wszystko, czego od niego zażądają . W przypływie desperacji bity mówi, że zgodzi się nawet na seks oralny. Pod koniec przeprasza Zahara i Timura (pewnie tych, co go krzywdzą). Na koniec dzwoni mu telefon, na którym wyświetla się "Tioma", co jest skrótem od imienia Timur (więc albo zbieżność imion, albo chuj wie...).
Ćpuna nie szkoda