Lata temu pracowałem z trochę poj***nym Irlandczykiem, taki mały kombinator (mieszkam w UK). Raz podjechałem z nim na taki duży parking koło jakiś zakładów. Wysiadł i zaczął ściągać tablice rejestracyjne z samochodów. Pytam go po ch*j mu różne tablice, a on mówi żebym je gumkami przyczepił do naszego samochodu. Podjechaliśmy do najbliższej stacji paliw, a tam ch*jek zatankował do pełna i sp***oliliśmy z tamtąd bez płacenia. Wołałem na niego "Johnny be good".