Się chłopaki nie pie**olą, od dziadka ojca wułeska, jemzetka, czy jaka inna jafka zajumana i zapie**alajo. Jest nadzieja w młodzieży a nie tylko rurki i pedalsto.
]
Ja zaczynałem od czerwonej motorynki.
2 miesiące rwałem porzeczki, maliny i jabłka, żeby w końcu kupić wymarzony sprzęt - motorynkę.
Potem po następnych wakacjach(żniwa u dziadków lub rwanie porzeczek, wiśni i wszystkiego na czym dało się zarobić), zielony romet
i na końcu wymarzona WSK 125
Oczywiście bez karty motorowerowej, bez kasku i bez nadzoru rodziców. Kilka małych wypadków(żużel wbity pod skore został do tej pory)
Tassadar napisał/a:
Opis jakiś popie**olony, poza tym nie widzę nic wiejskiego. Chciałeś zabłysnąć autorze ale niestety raczej się nie popisałeś.
nie masz się do kogo przypie**olić, wstałeś lewą nogą. Sam jest poj***ny i czepiasz się tematu. WSK kojarzy się z wsią i nie twórz nowej historii
Ahhh Tropic - marzenie każdego wiejskiego motocyklisty Tęsknie za czasami kiedy WSK można było kupic za 100 zl od jakiegoś dziadka który na piwko nie mial.
Ech... ja z czterema kumplami (~13-14) lat jeździłem ogarami 200... potem (~16lat) ja kupiłem/zdobyłem jawe 350 ts, a oni skutery i nie miałem takiej ekipy, smutek tak bardzo
eee dobra ekipa jest chłopaków trochę, taki smak dzieciństwa poczułem
ml...........kv
2014-01-28, 14:45
Piękne czasy, lata 90, fajnie było każdy miał jakiś stary motorek, więcej spędzał w garażu niż na trasie ale była jazda ludzie się spotykali, zapalić wypić i pooglądać naprawy, jak do kogoś się przyjeżdzało to najpierw sprawdzazło się garaż a póxniej szło do domu.
teraz jak do kogoś się przychodzi do na 99 % siedzi przy kompie smutne