Ojmiakon (ros. Оймякон, jakucki Өймөкөөн) – wieś w rosyjskiej Jakucji (wschodnia Syberia), w ułusie ojmiakońskim nad Indygirką. Miejscowość liczy 521 mieszkańców (2001 r.).
Nazwa Ojmiakon w języku jakuckim oznacza "niezamarzającą wodę", co jest nawiązaniem do pobliskich gorących źródeł. Pozwoliły one na założenie wsi, pomimo wiecznej zmarzliny.
Ojmiakon nazywany był często biegunem zimna, gdyż do niedawna odnotowano tu najniższą na półkuli północnej temperaturę powietrza. 26 stycznia 1926 termometry wskazały -71.2°C. Jest to również druga po wiosce Tomtor temperatura powietrza na kuli ziemskiej, jaką zanotowano w miejscowości ze stałą, całoroczną ludnością. Odnotowano tu także najwyższą roczną amplitudę temperatur równą 104°C (-71 °C ;33 °C) Niższe temperatury spotykane są jedynie w innej wiosce Tomtor, gdzie termometry w styczniu 2004 roku wykazały -72,2 °C i na niezamieszkanej przez stałą ludność Antarktydzie.
Filmik pokazujący przeprawę przez tamte tereny (M56 Kolyma Highway), ludzie łatwo tam nie mają:
A co ma do tego droga do Magadanu? Ich celem nie był Magadan, ich celem była podróż dookoła świata. Gdyby celem był Magadan, to pewnie chcieli by się tam dostać jak najszybciej, ale w wyprawach z reguły chodzi o przeżycie przygody. Ale jak pewnie Twoje największe przygody są związane z filmami na internecie to w sumie jest to zrozumiałe... że nie rozumiesz
Zajebiste! Niestety coraz mniej ludzi docenia piękno prawdziwej przygody / walki o rzeczy, które wydają się im oczywiste i których od życia żądają. Po powrocie można docenić aspekty życia których wcześniej się w ogóle nie zauważało... choćby łóżko, czy gorącą, słodką herbatkę Piwko za podkręcenie survivalofazy, aż mi się łezka w oku zakręciła
dzwoniłem do znajomych z Syberii aby sprawdzić te wasz plotki i pytam:
-siema słyszałem że u was -30, -40 stopni to prawda??
-a kto ci takich bzdur nagadał?? - 20 max -25. No chyba że na zewnątrz.
@up właśnie gdzie znaleść kompanów na takie wyprawy??? od lat marzę o survivalu i dłuższej wyprawie.
Można nawet samemu, choć sprawdzony przyjaciel jest nieoceniony. Kiedyś, zanim przeczytałem u Cejrosia "sprzedaj lodówkę, kup bilet i jedź" robiłem takie rzeczy z dwoma kumplami (znaliśmy się od dzieciństwa). Potrafiliśmy spakować po plecaku, i zniknąć na miesiąc (ale rozsądnie, zawsze ludzie wiedzieli gdzie mniej więcej będziemy) - co prawda było to jedną żonę i jedno dziecko temu- teraz najczęściej biorę małolata (sześciolata będąc precyzyjnym) i jadę do lasu na dzień, weekend lub na le praca pozwala i szczepię tę miłość, widać już nawet pierwsze rezultaty. Młody ostatnio zakochał się w Rayu Mearsie. BTW Oczywiście jako "dziecko ogarnięte" wie już, że Bear Grylls to wiocha, a Cody Lundin "to je gość" Reasumując, nie masz z kim? Pomyśl, ktoś się znajdzie, czasem wystarczy pogadać z dobrym kumplem żeby zaszczepić tę fazę. Wystarczy obiecać, że nie będzie musiał jeść dżdżownic
Isza czesc byla miodna, gralem lacznie ze 3 razy, z czego 2x hardcore. IIczesci nigdy nie ukonczylem - nudna na maxa, dodatkowo formula walki i rozwoj postaci zostal sp***olony. w podstawowce i pozniej liceum to czasy sagi, ktora przyczylem kilka razy piweczko