Pewnego dnia papież postanowił odwiedzić małe, senne miasteczko. Zaaferowani mieszkańcy ubrali się z tej okazji w swoje najlepsze, niedzielne ciuchy. Oczekiwali przybycia znamienitego gościa ustawieni wzdłuż głównej ulicy. Każdy liczył, że to właśnie jemu papież poświeci chwilę uwagi i osobiście go pobłogosławi. Wśród wszystkich wyróżniał się miejscowy biznesmen, ubrany w najdroższy garnitur. Obok niego przystanął jednak zwykły żebrak, który nie mając za wielkiego wyboru odziany był w stare, brudne łachy.
Podczas spaceru papież przystanął obok wspomnianych panów, jednak to właśnie nad żebrakiem pochylił się, szepnął kilka słów i poszedł dalej. Zaskoczony i rozczarowany biznesmen po chwili zdał sobie sprawę ze swojego błędu – przecież obecny papież szczególnie zatroskany jest losem ubogich i pokrzywdzonych. Niewiele myśląc oddał więc swój garnitur żebrakowi w zamian za jego łachy. Szybko je ubrał i pobiegł na koniec ulicy w nadziei, że tym razem papież to nad nim się pokłoni.
Rzeczywiście, tym razem papież wypatrzył go w tłumie i to w jego stronę skierował swoje kroki. Gdy podszedł zbliżył usta do jego ucha i rzekł: “Chyba przed chwilą ci mówiłem łajzo, że masz stąd spieprzać.”
Coś cisza, to ja zacznę
Jakby bergoglio serio był taki na jakiego się kreuje to nie zamieniał by tych odebranych willi na jadłodajnie, tylko sprzedał wp*zdu i postawił 30 jadłodajni. On ma tylko ocieplić wizerunek po benku. Rozkaz z góry, nic więcej.
"Mamy XXI wiek, a ateiści dalej wierzą, że ewoluowali z psa, małpy, z kupy węża czy co tam jeszcze sobie wymyślą.
Jak wojna to wojna"
Mamy XXI wiek a ............. (wpisz se tu coś) wierzą, że starszy pan ich ulepił z gliny.