Wędkarstwo zimowe (tzw podlodowe) 8 rano. Na bajorze łowi lekko niedopchnięty koleś i w trakcie holu komórka wpada mu do przerębla. (ledwo się rozłożył). Koledzy poradzili mu żeby jechał szybko na komisariat do wieliczki i zastrzegł numer bo może mieć nieprzyjemności) - 25 km.
Jeden z kolegów wędkarzy nie ma nogi (ma taką ch*jowa protezę na paskach) tak się naj***li ze usnął na zydelku nad przeręblem a chłopaki mu odwrócili stopą do tyłu.
Wariant drugi zaczyna się tak samo
Chłopaki śpiącemu kalece podlewali tą sztuczną nogę wodą (zimno było) systematycznie i solidnie aż wmarzła w lód.
Jak się przyjmie dam więcej.
przepraszam orto nazi - piszę z Tadżykistanu tu klawiatury nie mają przecinków
Ja pie**ole - ocenzurowało mi staropolskie słowo "dowc.ipy" to co mam "pranki" pisać?
co patologiczne? a z czego ty się śmiejesz kiepie? jak ktoś poślizgnie się na bananie? Tu chodzi o dobry dowcip, w tym przypadku sytuacyjny, to nie loża lordów tylko wędkarze, nikt się nie obraża na nikogo. Ten bez nogi to doktor nauk ścisłych.
@up
Chyba chodzi o to, że po ch*j ma zastrzegać (blokować chyba raczej) numer, skoro telefonu z dna zamarzniętego jeziora i tak nikt nie wyłowi. Poza tym blokuje się u operatora a nie na policji.
Kiedyś łowię koło górki na Środuli w Sosnowcu, na spławik nic nie chciało brać, więc postanowiłem na grunt. Ale zonk, nie mam zanęty żeby do sprężynki wsadzić. No to obszedłem stawik i popytałem. Jedna z odpowiedzi:
- Ja ziemię sypię.
Że co k***a?
I Ślązak:
- Miałby pan odstąpić trochę zanęty?
- Jo pinkę mom!
Co ma piernik...?
I kumpel co doj***ł raz
Wybraliśmy się z kumplem i jego panną na ryby. My łowimy, a ona leży na leżaku i się opala. Nałowiliśmy dość sporo sumików, nie planowaliśmy ich zabierać, a wypuścić nie można, więc trzeba było je humanitarnie i bezboleśnie odj***ć. No to bierzemy maczetę, idziemy kawałek dalej i upie**alamy łby. Skończyliśmy, wytarłem narzędzie zbrodni i chciałem je schować do pochwy. Rozglądam się, nie ma. Pytam kumpla:
- Gdzie masz pochwę?
A on, wskazując w stronę leżaka:
- Tam leży.
rotheran jak nie zrozumiałeś że telefonu leżącego na dnie zamarzniętego jeziora nie warto zastrzegać, to twoja opinia że reszta jest sucha nawet mnie cieszy (głąby nie lubią dowcipów które śmieszą mnie).
BongMan, nie do końca, samą kartę sim blokujesz, a raczej wymieniasz u operatora. Telefon natomiast zgłaszasz na policji jako kradziony, żeby jakieś szczupaki, czy co tam łowili, nie sprzedały go w lombardzie.