Ten argument jest po prostu ZAJEBISTY! Nie wiedziałem, że ludzie lubiący sobie zapalić są takimi patriotami i tak przejmują się budżetem państwa. Większość z was jebie w szarej strefie, kupuje szlugi z bazaru, kupuje (lub samemu czasem pędzi bimber) ale zalegalizować, bo nasze kochane państwo na tym traci no k***a litości...
P.S
Chciałbym zobaczyć te badania tak z ciekawości
@kwiatusheck,
człowieku, gdyby istniała najmniejsza szansa że jakiemuś politykowi lub grupie polityków
uda się zalegalizować narkotyki natychmiast zostaliby oni sprzątnięci przez mafię.
Pierwszym krajem świata? Nie wprowadzaj ludzi w błąd, bo jest jeszcze Holandia która od lat ma już zalegalizowaną marihuane.
@Malan, z tego co napisałeś wynika, że w Holandii nie można uprawiać marihuany, serio?
Żłopie tyle alko, że aż Związek Pracodawców" Polski Przemysł Spirytusowy" wysłał mi list z podziękowaniami, ale jeżeli chodzi o narkotyki to nie brałem i nie wezmę. Kwestia zasad.
Jednak mój stosunek na "nie" wynika nie z przekonań, że ja nie biorę a raczej z tego jaki ten eksperyment miałby skutek społeczny. Każdemu babcia mówiła, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Wolę by moje podatki szły na walkę z narkotykami, niż ze skutkami uzależnień. Narkotyki były są i będą. Wiadomo też, że zakazany owoc smakuje najlepiej, ale im trudniejszy dostęp do nich, tym lepiej. Człowiek z natury jest leniwy. Fakt, że jeżeli ktoś chce, to dostanie. Spójrzcie jednak na to z drugiej strony. Swobodny dostęp da szansę "spróbowania" większej ilości ludzi, zaś nakrotyk jak wiadomo, potrafi uzależnić często w stopniu większym niż alkohol czy papierosy. Jeżeli spróbujesz piwa, i Ci posmakuje, to spróbujesz dalej. Jednak jeżeli będziesz próbował go codziennie, stanie się to dla Ciebie normą, a próby zakończenia tego będziesz uznawał za bezsensowne. Choroba alkoholowa rozwija się latami. Tak samo jak i skutki palenia w naszym organizmie widać po latach. A co w przypadku narkotyków? Często skutki widzimy już po roku, dwóch (dla niekumatych: zgon, abstrah*jąc już od etapów przebiegu choroby). Jeżeli nawet coś jest mniej uzależniające niż alkohol, to czy alkoholizmu nie uznajemy dziś za plagę, i czy nie wydajemy miliardów na walkę? Wydajemy.
Świat kiedyś ten błąd popełnił, i do dziś odczuwa skutki. Nie uważam jednak, by myślenie "skoro alkohol można, to czemu nie narkotyki", było w najmniejszym stopniu mądre. Jeżeli coś jest złe, i na to zezwoliliśmy, a nie możemy sobie z tym poradzić, to automatycznie powinniśmy pozwolić na coś innego co jest złe, co jeszcze trzymamy w ryzach? Nie wyklucza to się?