Cały czas stara się jednocześnie obalić twierdzenia wierzących , że bez jakichkolwiek prób kwestionowania akceptują różne rzeczy (choćby wniebowzięcie) i przy okazji udowodnić także bez jakiegokolwiek kwestionowania tego , że skoro nauka nie udowodniła istnienia Boga to go nie ma. Gadanie zatwardziałego ateisty działa na mnie jak ględzenie zatwardziałego katola, jednemu i drugiemu trzeba kazać sie puknąć w łeb. Tyle samo zmarnowanego czasu co na mszy w kościele , wolę obejżeć coś pouczającego o teorii strun niż jego stękanie.
Pamiętajcie , że to nie religia jest zła tylko ludzie, to nie religia zabija tylko ludzie. Marudzenie jak oszołomów przeciwnych broni palnej, "jak nie będzie pistoletów to ludzie nie będą się zabijać"
Nikt nie udowodnił że Bóg istnieje. Nikt też nie udowodnił że nie istnieje. Tak więc pewności niema. A takie pie**olenie jak w tym filmie to dla jakichś bezmózgich ameb. Stronniczy i tendencyjny abstrah*jąc od czyjejkolwiek wiary.