18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Tylko na to czekałam

Flodzia • 2022-09-09, 00:00

Trafiony zatopiony :mrgreen:

brylant1412

2022-09-10, 00:29
nie znam ciebie ale masz sexsowny głos

__Tux__

2022-09-10, 09:12
radek225 napisał/a:

Przyszły spedalone, tik tokowe, zrurkowaciało-zwaporyzowaciałe czasy. Jak w podstawówce po upadku na kolano mi noga wyginała się do przodu, to nałożyli mi bandaż nasączony octem i zwolnili z lekcji wypuszczając do domu. jak szedłem na przystanek, to prawa noga wyginała mi się do przodu. Nie było blokady w kolanie, mogłem się wyj***ć. Telefon do rodziców by mnie zabrać? Kogo w 2001 roku to obchodziło? A i w domu starzy mieli to w dupie. Do dziś strzela mi co jakiś czas w prawym kolanie. Kogoś to obchodziło kiedyś, a obchodzi teraz? Jak zeszłoroczny śnieg. Teraz dżesika albo brajanek upadną, i madki już dzwonią na 112 wzywając śmigłowiec, policję, prokuraturę oraz telewizję, a one same są zbulwersowane oraz oburzone. Oby wam kiedyś ta dżesika lub brajanek przez sp*zdowacenie na jakie ich skazaliście poderżnęli wam gardło na śnie, a rano poćwiartował zwłoki i nakarmił nimi świnie.
baba nigdy nie ogarnia.



Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.

Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.

Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nasbywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.

Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.

Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.

Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.

Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.

Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.

Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.

Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.

Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie – w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.

My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy – kończyn.

Nikt nie narzekał.

Hetman_Wielki

2022-09-11, 04:00
narkotykiTanio.pl napisał/a:

Dopóki nie będziesz miał dziecka nie zrozumiesz, zdecydowanie, czemu przytulenie w wielu przypadkach jest najlepszą opcją na uspokojenie i zapewnienie poczucia bezpieczeństwa.



co ty tam wiesz k***a co ja mam i ile mam ?
avatar nie daje do myślenia czy co ? jest za zimno pod czaszka ?

poczucie bezpieczeństwa to ochrona przed zagrożeniem a nie stwarzanie dodatkowego matczynym zle skalkulowanym podejściem do życia

pierwsze co to odjechać w p*zdu jak sie da z miejsca zagrożenia,
jak sie nie da, szybko sp***alać z bachorem w bezpieczne miejsce,
a nie tulić sie do h*ja pana, prowadzić rozmowy

na...........pl

2022-09-12, 01:29
Hetman_Wielki napisał/a:

pierwsze co to odjechać w p*zdu jak sie da z miejsca zagrożenia,


Ja pie**olę jaka logika blondynki, "o ch*j coś mi właśnie podniosło auto i jebło w podłogę, zaaaapie**alam do pierwszego bezpiecznego miesjca w mieście" - pod monopolowy pewnie. Oni nie stoją na środku autostrady, a z auta mogła w tej chwili np. zacząć wylewać się benzyna z uszkodzonego baku na wydech, tłuku.
k***a teraz już wiem żeś podstarzały tatuś, zdrowia życzę, kolejne sobie na emeryturze zrobisz?

Hetman_Wielki

2022-09-12, 02:24
narkotykiTanio.pl napisał/a:

z uszkodzonego baku na wydech, tłuku.
k***a teraz już wiem żeś podstarzały tatuś, zdrowia życzę, kolejne sobie na emeryturze zrobisz?



i jeszcze tory byly krzywe szyny i tory tez i woda byla pod napieciem,
takie banialuki i teorie spiskowe to wciskaj wiesz komu....
moze tutaj to widowania lyknie,

jak ty do h*ja chcesz rozjebac bak za zawieszeniem, co najwyzej przewody hamulcowe, pozostaje reczny|

glupia p*zda 2 razy hamowala i jeszcze juz otwierala zesrana drzwi podczas jazdy, no k***a brawo!

mogla jeszcze pojsc po parasol by nie zmoczyc glupiej bani, a szkoda....
wyszla na deszcz i stoi hahaha

a zaloze sie ze fotelik moglby byc niewlasciwie zapiety i pas nie byl wystarczajaco napiety
luz został niewykasowany wiec stad moze taka nagla interwencja....

wyobrazcie sobie ile takie luzu jest w kurtce zimowej, no w h*j...

lukiv3

2022-09-13, 09:38
Czytała Krystyna Czubówna :mrgreen:

na...........pl

2022-09-13, 23:41
Hetman_Wielki napisał/a:


jak ty do h*ja chcesz rozjebac bak za zawieszeniem, co najwyzej przewody hamulcowe, pozostaje reczny|


k***a, niegłupi jesteś, ale jednak niewystarczająco aby zanim pierdołę napiszesz mieć chwilę refleksji.