Mój śp.sąsiad,Majcherek go zwali.Podszedł do nas siedzących pod klatka i do mnie.
-Cześć somsiad .Otworzysz na chwile klatkę?(mamy domofon)
-A co się stało? pytam
-Nic takiego.Mam winko a nie chcę żeby stara (żona ) widziała że popijam.
Otworzyłem,on wszedł.Było puf,winko otwarte. Wyobraźcie sobie że drzwi nie zdążyły się z powrotem zamknąć (samozamykacz,może z 5-6 sekund)
A on wychodzi i do mnie głosem Himilsbacha,niczym w Rejsie.
-Dzięki somsiad. Wiedziałem że na ciebie mogę liczyć.