Koleś miał następujący plan: faza pierwsza: imponujący wyskok, faza druga: widowiskowe złamanie stołu kręgosłupem, faza trzecia: tryumfalne pozdrowienie znajomych z poziomu podłogi ambulansu, faza czwarta: dożywotni przywilej korzystania z miejsc parkingowych dla inwalidów. Spieprzył na całej linii.
Ten pierwszy to takie chuchro, że nawet o bańkę mydlaną roztrzaskałby się w 3 dupy. A jeśli się naoglądał wrestlingu to uber-frajer z niego niezły, że pojęcia nie ma, że stoły o które rzucają się wrestlerzy są specjalnie przygotowane na takie widowiskowe show xD
Co do drugiej sceny, to on go tą butelką tylko pogłaskał :/
A trzeciego pawiana nie ma co komentować...
No, ale nie będę zgrywał takiego poważnego. Bawią mnie tacy imbecyle