Ale jedno trzeba mu przyznać - mimo, że jest nawalony jak szpadel i z najwyższym trudem radzi sobie z rozszalałą grawitacją, agresywnym chodnikiem i złośliwymi skrzynkami na listy, robi to w sposób nad wyraz kulturalny - bez darcia gęby, rzucania bluzgami i zaczepiania przechodniów.